Czytaj więcej

"Rzeczpospolita" o katastrofie ekologicznej na Odrze: Najnowsze informacje i komentarze

Według oficjalnych szacunków, po obu stronach Odry, polskiej i niemieckiej, zebrano ok. 190 ton martwych ryb. Taką liczbę podała w sobotę niemiecka agencja dpa, wskazując, że polskie szacunki (uzyskane od rzecznika straży pożarnej) o 158 tonach ryb dotyczą nie tylko Odry, ale także mniejszego Neru, a zdarzenie w województwie łódzkim nie ma związku z katastrofę ekologiczną na granicznej rzece.

Po stronie niemieckiej zebrano już co najmniej 36 ton martwych ryb. Tak wynika z wcześniejszych szacunków brandenburskiego Ministerstwa Środowiska. Władze po obu stronach Odry wciąż próbują dowiedzieć się, co kryje się za masowym wymieraniem ryb, zakładając, że przyczyn może być kilka.

- Postawiliśmy w województwie zachodniopomorskim w 17 miejscach 29 zapór, po to żeby ściągać te martwe ryby jak najskuteczniej, jak najefektywniej, po to żeby nie dochodziło do wtórnego zakażania rzeki - mówił W sobotę w programie „Gość Wiadomości” w TVP Zbigniew Bogucki. - Niestety po stronie niemieckiej takie zapory funkcjonują tylko w 2 miejscach. To są 3 zapory, więc ta różnica jest bardzo widoczna - ubolewał jednocześnie wojewoda zachodniopomorski. Według niego dzięki zaporom wyciągnięto dotąd ok. 95 ton martwych ryb i przekazano je do utylizacji.

- Niestety, wtedy kiedy zakładaliśmy te zapory, chociażby w Krajniku, nie mogliśmy postawić zapór na brzegu niemieckim i wtedy wyłapywaliśmy ryby tak naprawdę tylko z połowy toni, a drugą połową one płynęły i niestety wtórnie zakażały również rzekę - mówił wojewoda.

Bogucki zwracał uwagę, że badania wskazują w Zachodniopomorskiem brak tlenu w Odrze. - Mamy tutaj niskie wartości tlenu poniżej 1 miligrama na litr. Warto wiedzieć, że 4 miligramy to jest taka wartość, która pozwala rybom w miarę normalnie funkcjonować, normalnie bytować, więc oprócz tej trudności związanej z tą falą, która przyszła z południa, ze złotymi algami, mamy dzisiaj ten problem z brakiem tlenu, a w konsekwencji przyduchą, czyli śnięciem ryb na skutek braku tlenu w wodzie - tłumaczył.

- Jeśli nie zmieni się pogoda, jeżeli nie będzie zdecydowanie chłodniej, nie będzie wiatru, który będzie mieszał tę wodę, także mieszał wodę z tlenem, to ta sytuacja będzie dalej bardzo trudna - ostrzegał wojewoda. Zapewniał też, że „jeszcze kilka dni temu obserwowaliśmy wyłącznie śnięte ryby na tafli wody, dzisiaj widzimy te ryby, które próbują czerpać tlen”. - A więc to życie w rzece nadal jest - podkreślał Zbigniew Bogucki.