Były szef MSZ Turcji: Zmiany polityki wobec Rosji raczej nie będzie

Polityka Turcji wobec Rosji jest zrównoważona. Nie sądzę, by ewentualna zmiana władzy wiązała się ze zmianą podejścia - mówi w związku z niedzielnymi wyborami Yaşar Yakış, były szef tureckiego MSZ, współzałożyciel rządzącej partii AKP.

Publikacja: 14.05.2023 06:00

Yaşar Yakış, były szef tureckiego MSZ

Yaşar Yakış, były szef tureckiego MSZ

Foto: Wikimedia

22 lata temu był pan jednym z założycieli Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). A niedługo potem pierwszym szefem MSZ z tej partii, która rządzi do dzisiaj. Jaka wtedy miała być polityka zagraniczna Turcji? Prozachodnia?

W pierwszych latach rządzenia AKP panowało mocne przekonanie, że trzeba ożywić proces uzyskiwania członkostwa w Unii Europejskiej. Ja jako minister też byłem w to zaangażowany, ale później ta idea się wykorzeniała, teraz polityka w sprawie akcesji do UE jest już całkowicie inna. Po drodze rząd popełnił wiele innych błędów w sprawach zagranicznych. Najważniejszy dotyczył Syrii.

Wtedy, gdy zaczęła się wojna domowa w Syrii w 2011 roku, czy później?

Od samego początku. Gdy syryjskie władze rozpoczęły represje wobec demonstrujących, wspólnota międzynarodowa uznała, że powinna pomóc prześladowanym cywilom. Turcja się do tego dołączyła. Ale potem okazało się, że broń trafia w niewłaściwe ręce w Syrii - do terrorystów, radykałów. Wtedy wspólnota międzynarodowa przyhamowała, a Turcja nie, stała się drogą, przez którą terroryści z całego świata zmierzali do Syrii. Trwało to wiele lat i do dzisiaj odczuwamy skutki tej polityki. Turcja wiele ucierpiała od terroru ISIS. Natomiast polityka wobec Rosji była zrównoważona. Turcja miała też dobre handlowe stosunki z Ukrainą, również w zakresie przemysłu zbrojeniowego. I kiedy zaczęła się rosyjska inwazja, Ankara wytłumaczyła Moskwie, że zbrojeniowa współpraca z Kijowem ma charakter biznesowy, a nie polityczny. Rosja wykazała się zrozumieniem. Dzięki temu Turcja mogła odegrać wyważoną rolę w stosunkach z Rosją i Ukrainą, utrzymując dystans wobec obu krajów. Co przyniosło jej korzyści. 

Czytaj więcej

Turecki politolog: Po wyborach w relacjach z Rosją wielkich zmian nie będzie

Chodzi o rolę mediatora między Rosją a Ukrainą?

To za dużo powiedziane. Turcja robi, co może, by nie szkodzić interesowi żadnego z tych państw wspierając interes drugiego. To ma pozytywne skutki. Po pierwsze doprowadziło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji i Ukrainy w Antalyi. Po drugie do spotkania w Stambule, już nie na poziomie szefów dyplomacji. Po trzecie, i bardzo ważne, do umowy zbożowej. Mam nadzieję, że Turcji uda się utrzymać taką pozytywną rolę.

Ale szeroko pojęty Zachód nakłada sankcje, Turcja nie. Na dodatek w czasie, gdy Europa uniezależnia się energetycznie od Rosji, Turcja na odwrót - uzależnia. Powstaje elektrownia jądrowa Akkuyu, w pełni rosyjska, a na terenie Turcji. Jest też współpraca zbrojeniowa. Czy to znaczy, że Turcja, członek NATO, nie chce być w szeroko pojętym Zachodzie?

Ma pan rację w sprawie sankcji. Choć trzeba zwrócić uwagę, że czym innym są sankcje UE, do której Turcja nie należy, od sankcji NATO. Jako członek NATO Turcja nie jest zobowiązana do nakładania restrykcji, co ma pozytywne rezultaty - daje trochę oddechu w dusznych stosunkach między Wschodem a Zachodem. Na dodatek NATO niewłaściwie traktowało Turcję, dlatego ona działa w tej kwestii niezależnie. 

Co ma pan na myśli, mówiąc o niewłaściwym traktowanie Turcji przez NATO?

W przeszłości też było kilka przykładów, ale skupmy się na współczesnych. Turcja została wyrzucona z najbardziej ambitnego NATO-wskiego projektu: samolotu F-35. Ankara była jego udziałowcem, wydała miliardy dolarów na produkcję na swoim terytorium około 900 komponentów samolotu. A została z projektu wyrzucona z powodu zakupu od Rosji systemu obrony powietrznej S-400. To jest to niewłaściwe traktowanie - przez USA, nie przez całe NATO, bo wiele państw członkowskich rozumie, że Turcja miała rację, ale Amerykanie naciskali. Jak można wyrzucić z projektu drugie pod względem wielkości armii państwo NATO i nie pozwolić mu korzystać z systemu obrony powietrznej, gdy jest zagrożone? 

A czy to nie jest tak, że gdy członek NATO nabywa zaawansowaną broń od Rosji, nawiązuje z nią niebezpiecznie bliską współpracę, dopuszcza do tajemnic wywiadowczych?

Trzeba prześledzić, skąd się wziął ten problem. Turcja chciała wzmocnić swój system obrony przeciwlotniczej, ogłosiła przetarg. Pierwsi zgłosili się Chińczycy, ale ze względu na niechętne podejście Pekinu do NATO, Ankara się nie zdecydowała na zakup chińskiego uzbrojenia. Ale kraje zachodnie odmówiły nam dostarczenia systemu obrony przeciwlotniczej, pozostała atrakcyjna cenowa propozycja rosyjska. Nie mogliśmy pozostać bez właściwej obrony przeciwlotniczej, stąd zakup od Rosjan. Rosyjski system tkwi teraz w magazynie, nie jest używany. Ale pozostaje problem: jak można suwerennemu państwu mówić, że nie wolno mu wykorzystywać czegoś, co zakupił, choć jest mu to potrzebne.

Czyli Turcja jest rozczarowana członkostwem w NATO? Następnym krokiem będzie pożegnanie Sojuszu?

Nie sądzę, że Turcja powinna opuszczać NATO. W dłuższej perspektywie zapewne sojusznicy, przede wszystkim USA, zrozumieją, dlaczego Turcja musiała tak postąpić. Z NATO nie można wyrzucić, nie ma takiej procedury.

Czytaj więcej

Sondaż w Turcji: Kandydat opozycji bliski zwycięstwa w I turze

Ale Turcja mogłaby sama wystąpić.

Teoretycznie mogłaby. Ale jest inna opcja, może być wykluczona z niektórych działań Sojuszu. Pół wieku temu pracowałem w centrali NATO. Wtedy do władzy w Portugalii doszła partia komunistyczna. Spotykaliśmy się wówczas bez Portugalczyków, rozwiązywaliśmy drażliwe problemy, a potem zapraszaliśmy ich, by uczestniczyli w umawianiu innych kwestii. Tak mogłoby być i teraz z Turcją, ale to oznaczałoby, że nie jest to już sojusz oparty na zaufaniu. To oznaczałoby nieakceptowalną próbę zaszkodzenia interesom jednego z państw członkowskich. 

Turcja blokuje przyjęcie Szwecji do NATO. Czy w razie zwycięstwa opozycji w niedzielnych wyborach to się zmieni?

Przypuszczam, że USA by to wymusiły na Turcji. 

Sam z siebie żaden rząd turecki by się na to nie zdobył?

Problem polega na tym, że Szwecja i Turcja ma inną definicję terroru. Oba państwa musiałby się w tej sprawie dogadać. Ale sądzę, że decydująca będzie pomoc, czy raczej nacisk Stanów Zjednoczonych. Szwecja to państwo z rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym, państwo przyjazne, trudno je trzymać poza sojuszem, do którego chce wstąpić. 

Czy ewentualne zwycięstwo opozycji oznaczałoby zmianę polityki wobec Moskwy?

Turcja i Rosja znają się od wieków. Nie sądzę, by ewentualna zmiana władzy w Turcji wiązała się ze zmianą podejścia. Turcja chwyciła wiatr w żagle, odegrała pozytywną rolę nie tylko w sprawie umowy zbożowej. Nowy rząd prowadziłby dosyć podobną politykę. 

A jak byłoby z polityką wobec Syrii?

W tej kwestii jest inaczej. Opozycja jest przeciwna obecnej polityce wobec Syrii. Ale największym problemem, z którym by się zetknęła, gdyby utworzyły nowy rząd, jest kwestia pomocy syryjskim uchodźcom w powrocie do ojczyzny, by stali się dobrymi obywatelami Syrii. Trudno będzie ich do tego zmusić, zwłaszcza tych, co uruchomili działalność biznesową w Turcji. To wielkie wyzwanie. Część Syryjczyków obawia się, że po powrocie byliby potraktowani przez władze jak wrogowie i z tego powodu będą się starali zostać w Turcji. 

Turcja sprawia wrażenie, jakby bardziej ją interesowały sprawy Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej - strefa Gazy czy Libia, niż Zachodu. Czy się mylę?

Jest różnie w odniesieniu do różnych części regionu. Na przykład stosunki z Izraelem potoczyły się źle, po pierwsze ze względu na ostrą politykę Netanjahu, a po drugie ze względu na propalestyńskie nastawienie Erdogana. Wobec innych krajów Bliskiego Wschodu Turcja niegdyś stosowała zasadę równego dystansu, taka była tradycja od czasów Atatürka. Możemy wrócić do takiej polityki, do polityki nieingerowania w spory międzyarabskie. Najwyżej udzielania innym krajom porady, jeżeli same o to Turcję poproszą. A nie opowiadania się po którejś ze stron w konfliktach między państwami arabskimi. Turcja nie miała powodu, by zajmować stanowisko w sporze między Katarem a innymi monarchiami Zatoki, nie powinna się w to angażować, ale się zaangażowała ze względu na skłonność wobec Bractwa Muzułmańskiego [Katar je wspierał, Arabia Saudyjska i jej sojusznicy uznają za terrorystów, izolując Katar próbowały kilka lat temu wymusić na nim zmianę polityki - red.]. Obecny rząd turecki czuje powinowactwo z Bractwem. Gdyby wygrała opozycja, to by się zmieniło. 

Czy politykę zagraniczną Turcji kształtował Recep Tayyip Ergodan, najpierw jako premier, a potem prezydent, czy ktoś jeszcze miał na to wpływ?

To jest jego autorska polityka. Nikt nie może na nią wpływać. Nie było nikogo, kto by udzielił Erdoganowi rady, jak postępować właściwie w polityce zagranicznej. •

Yaşar Yakış (rocznik 1938), emerytowany dyplomata i polityk turecki, pracował w przedstawicielstwie przy NATO, był ambasadorem w Arabii Saudyjskiej i w Egipcie. W 2001 roku był wśród założycieli Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która od 2002 roku wciąż sprawuje władzę w Turcji, to partia Recepa Tayyipa Erdogana. W pierwszym rządzie AKP Yaşar Yakış był ministrem spraw zagranicznych. 

22 lata temu był pan jednym z założycieli Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). A niedługo potem pierwszym szefem MSZ z tej partii, która rządzi do dzisiaj. Jaka wtedy miała być polityka zagraniczna Turcji? Prozachodnia?

W pierwszych latach rządzenia AKP panowało mocne przekonanie, że trzeba ożywić proces uzyskiwania członkostwa w Unii Europejskiej. Ja jako minister też byłem w to zaangażowany, ale później ta idea się wykorzeniała, teraz polityka w sprawie akcesji do UE jest już całkowicie inna. Po drodze rząd popełnił wiele innych błędów w sprawach zagranicznych. Najważniejszy dotyczył Syrii.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Jędrzej Bielecki: Macron ostrzega, że Unia może umrzeć
Dyplomacja
Emmanuel Macron: Europa może umrzeć. Musi pokazać, że nie jest wasalem USA
Dyplomacja
Dlaczego Brytyjczycy porzucili ruch oporu i dziś kłaniają się przed Rosjanami
Dyplomacja
Andrzej Duda po exposé Sikorskiego. Mówi o "zdumieniu", "rozczarowaniu", "niesmaku"
Dyplomacja
Rosyjskie "nie" dla rezolucji ws. zakazu umieszczania broni atomowej w kosmosie