Najprostszy kurs z Wielkiej Brytanii na Ukrainę wiedzie nad Niemcami lub Holandią. Jednak brytyjskie samoloty wojskowe, które w nocy z poniedziałku na wtorek przewoziły mobilne wyrzutnie antypancerne, ominęły oba kraje.
– To jest doprawdy niezwykła sytuacja w momencie, gdy Joe Biden próbuje zbudować jednolity front przeciwko Rosji – oburzał się korespondent dyplomatyczny BBC.
Czytaj więcej
„Jeśli kanclerz Niemiec Olaf Scholz sugeruje, że budowa Nord Stream 2 nie powinna być włączona do pakietu sankcji przeciw Rosji, to należy zaapelować do Berlina, aby brał pod uwagę nie tylko własne interesy, ale przede wszystkim całego Zachodu. Potencjalna wojna Rosji z Ukrainą może mieć zasadniczy wpływ na przyszłość Europy” – mówi Jędrzej Bielecki z działu zagranicznego w „Rzeczpospolitej”.
Kilka godzin później niemieckie ministerstwo obrony podało, że powodem zmiany kursu nie była odmowa przez Berlin wydania pozwolenia na przelot. Jaka była przyczyna nadrabiania drogi – nie wiadomo. Jednak irytacja Brytyjczyków jest zrozumiała, bo to tylko jeden z przykładów odchodzenia w ostatnich dniach przez Niemcy od polityki „porażających sankcji”, jakimi grozi Rosji Biały Dom na wypadek uderzenia na Ukrainę.
Zapłacić za gaz
Najbardziej widoczny jest spór o Nord Stream 2. Kanclerz Olaf Scholz konsekwentnie unika odpowiedzi, czy nawet w razie wojny gazociąg zostanie ostatecznie zamknięty. A tak brzmiał kompromis, jaki w lipcu wykuła z Bidenem kanclerz Merkel. Zastępca sekretarza stanu Victoria Nuland przyznaje, że Stanom udało się jedynie „wypracować z Niemcami znaczące kroki na drodze do spowolnienia certyfikacji projektu”. Taka postawa jeszcze bardziej rozzuchwaliła Kreml. – Proces zatwierdzenia Nord Stream 2 powinien przebiegać zgodnie z regułami i nie ulegać żadnym opóźnieniom – oświadczył we wtorek MSZ Rosji, kraju znanego z permanentnego łamania prawa międzynarodowego.
Czytaj więcej
Gdy Joe Biden buduje jednolity front Zachodu, aby odwieść Kreml od inwazji na Ukrainę, kanclerz Niemiec zasugerował, że budowa Nord Stream 2 nie powinna być włączona do pakietu sankcji przeciw Rosji. To zwycięstwo Władimira Putina.
Postawa Scholza wywołuje irytację nawet w szeregach jego własnego ugrupowania – SPD. – Nie możemy na tym etapie wykluczać z zestawu sankcji punktów, o które mogą wystąpić nasi sojusznicy – uważa wpływowy przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Michael Roth. Za respektowaniem lipcowego porozumienia z Amerykanami opowiada się wywodząca się z Zielonych szefowa dyplomacji Annalena Baerbock. Stefan Meister, wzięty ekspert berlińskiego instytutu DGAP: „jest jasne, że niemiecki rząd wciąż nie wykuł polityki wobec Rosji”.Na Nord Stream 2 sprawa się jednak nie kończy. Szanowany dziennik „Handelsblatt” podał, że Niemcy sprzeciwiają się odcięciu Rosji od międzynarodowego systemu transferów finansowych Swift. W zamian miałyby zostać wprowadzone punktowe sankcje przeciw czołowym rosyjskim bankom. Wiadomość częściowo zdementowały Reuterowi źródła rządowe w Berlinie. Stwierdziły, że „decyzja nie została jeszcze podjęta”.
Relacje niemiecko-rosyjskie
Coraz większy dystans Niemiec wobec twardej linii Zachodu wywołuje jednak na tyle duże zaniepokojenie w Waszyngtonie, że w tym tygodniu do niemieckiej stolicy (a także Kijowa) wybiera się sekretarz stanu Antony Blinken. Amerykański wywiad uważa, że Putin wciąż nie podjął decyzji o rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. W jego kalkulacji kluczowe znaczenie będzie miała ocena, czy Rosja przetrwa spodziewane sankcje Zachodu.
Do tej rozgrywki Kreml przygotowuje się jednak przynajmniej od 2014 r. Od tego czasu rezerwy walutowe kraju wzrosły o 70 proc. (do 600 mld dol.). Dzięki wysokim cenom gazu i ropy Moskwie udało się także radykalnie (do 200 mld dol.) zwiększyć Narodowy Fundusz Majątkowy. „Financial Times” zwraca uwagę, że od siedmiu lat rosyjski przywódca odmawia rozwinięcia osłon socjalnych, a ostatnio nie zgodził się na dodatkowe transfery, aby przeciwdziałać skutkom gospodarczym pandemii. Za gotowość do oparcia się zachodnim sankcjom Rosja zapłaciła wieloletnią stagnacją gospodarki i załamaniem poziomu życia ludności.
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny
Czytaj więcej
Niemcy nie mogą wykluczyć wykorzystania gazociągu Nord Stream 2 jako środka nacisku na Kreml w przypadku dalszej agresji Rosji na Ukrainę, powiedział przewodniczący niemieckiej komisji spraw zagranicznych Bundestagu Michael Roth (SDP).
Na takie poświęcenie nie zdecydował się w tym czasie Zachód, a w szczególności Niemcy. Przeciwnie: aż 42 proc. gazu importowanego przez Unię pochodzi teraz z Rosji, bo surowiec oferowany przez Kreml był tańszy. To zasadniczy powód, dla którego Berlin jest niechętny odcięciu Rosji od systemu Swift: musi jakoś płacić za gaz, aby nie zostać odcięty od jego dostaw.
Na skali sankcji rozejście się stanowisk Berlina i Waszyngtonu się nie kończy. Obejmuje też równoległą ścieżkę kontaktów z Moskwą. We wtorek po spotkaniu w rosyjskiej stolicy z szefem dyplomacji Siergiejem Ławrowem Baerbock powiedziała: „nie ma alternatywy dla stabilnych stosunków między Moskwą i Berlinem. W tym kierunku będę pracować i mówię to w imieniu całego niemieckiego rządu”.
Minister naciska w szczególności na zwołanie szczytu przywódców krajów wchodzących w skład Formatu Normandzkiego: Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy. W poniedziałek Baerbock przekonywała do tego w Kijowie swojego odpowiednika Dmytra Kułebę. Ukraińcy nie chcą w tak delikatnym momencie iść na zwarcie z Berlinem. Jednak idea, aby spróbować raz jeszcze wprowadzić w życie podpisaną w 2015 r. umowę z Mińska, jest dla Ukrainy niebezpieczna. Kraj zgodził się wtedy na uwłaczające warunki pokoju, bo stał przed groźbą totalnej inwazji Rosji. I dziś znowu miałby wejść w ten schemat.
Czytaj więcej
Wizyty zapoznawcze szefowej niemieckiego MSZ: najpierw Kijów, potem Moskwa - to jedynie symboliczny sygnał dla Kremla.
Postawą Niemiec są rozzuchwaleni Rosjanie. – Twierdzenie, że Rosja jest stroną konfliktu na Ukrainie, jest niedopuszczalne – grzmiał Ławrow, zaprzeczając podstawowym faktom odnośnie starcia w Donbasie.
Amerykanie przyjmują inną, twardą linię wobec Moskwy. W poniedziałek na znak solidarności do Kijowa przyleciała grupa wpływowych demokratycznych i republikańskich senatorów. – Musimy mieć gotowe jak najtwardsze sankcje, aby odwieść Rosję od największej operacji wojskowej w Europie od drugiej wojny światowej – mówił demokrata z Connecticut Chris Murphy.