A przecież nie wiemy, bo wiedzieć nie możemy, czy covid odbije się kolejną falą w 2023 roku, czy wojna w Ukrainie znajdzie swój kres. Czy aby nie dojdzie do kolejnych konfliktów w najbardziej zapalnych rejonach. Choćby na Tajwanie; czego, w związku z ekspansywną polityką Pekinu, wykluczyć nie można. A inwazja, czy choćby blokada Tajpej, byłaby katastrofą nie tylko w Azji Wschodniej, ale odbiłaby się fatalnie na przykład na światowym rynku półprzewodników. Można mieć tylko nadzieje, że Pekin nie zejdzie z pokojowego kursu wobec Tajwanu, a Rosja przerwie działania wojenne w Ukrainie.

Oba zdarzenia byłyby szalenie ważnym impulsem nie tylko dla światowej, ale też polskiej gospodarki. Bezpieczny Tajwan pozwoliłby na szybką odbudowę zerwanych przez pandemię łańcuchów dostaw, a koniec wojny w Ukrainie na wdrożenie w zmasakrowanym kraju jakiejś formy wsparcia wzorowanej na planie Marshalla. Miliardowe wydatki wyzwoliłyby nową międzynarodową koniunkturę, która mogłaby się stać szansą i dla Polski. To scenariusz optymistyczny.

Bardziej prawdopodobny jest niestety ten drugi, z którym wiąże się zaognienie sytuacji na wschodzie; wzmocnienie wymierzonych w Rosję sankcji czy kontynuacja wojny. W skali międzynarodowej wojna oznacza dalsze izolowanie gospodarek. Sojusznicy i przeciwnicy Rosji będą zacieśniali więzy współpracy. Możliwe, że sankcje rozleją się na kolejne państwa. Odcięcie surowców rosyjskich będzie oznaczało nową strategię surowcową Zachodu. Bez wątpienia kosztowną, czyli przekładającą się na inflację. Trwanie tej absurdalnej wojny oznaczać będzie także światowy kurs na zbrojenia. Rosja i Ukraina będą uzupełniać zapasy. Reszta krajów, w tym Polska, będzie się zbroić. Możemy w tym kontekście oczekiwać koniunktury na rynku uzbrojenia, ale także spowolnienia w innych obszarach. Takich jak walka o klimat czy zieloną transformację. Polska jest na tej ścieżce wyjątkowo zapóźniona. Jednocześnie nieudolność polityczna rządzących pozbawia nas – jak dotąd – środków z europejskiego Funduszu Odbudowy i perspektywy na europejskie fundusze spójności.

Dlatego szczególnie istotna jest dla nas zmiana kursu. Porozumienie z Komisją Europejską, powrót do mainstreamu, odbudowana relacji weimarskich, ściślejsza integracja na polu gospodarczym. W kraju – przerwanie procesu budowy politycznego wsparcia rządzących poprzez transfery finansowe. Budżetowe zaciśnięcie pasa. Zarazem poluzowanie polityki fiskalnej wobec firm; to wygeneruje dodatkowe środki z podatków, ustabilizuje sytuację na rynku pracy, osłabi inflację. Mam świadomość, że realizacja tych celów będzie trudna, bo mamy rok wyborczy. Wyjątkowo trudna, jeśli PiS na poważnie chce utrzymać władzę. Niemniej wciąż wierzę, że zwycięży odpowiedzialność. Wyższość racji stanu – nad interesem partyjnym. Tylko tak przetrwamy bez osłabienia państwa. A na tym ostatnim chyba nikomu nie zależy.