Tak uznał Sąd Okręgowy w Krakowie w wyroku z 7 września 2017 r. (sygn. akt II Ca 1111/17).
Pies Mateusza B. został dotkliwie pogryziony przez psa Jagody L. Kosztowne leczenie nie przyniosło efektu – pupil zdechł. W pozwie skierowanym przeciwko właścicielce agresora Mateusz B. domagał się zasądzenia ponad 8 tys. zł wraz z odsetkami. Na żądaną kwotę złożyło się 340 zł niezwróconych kosztów leczenia zwierzęcia (po pogryzieniu Jagoda L. przekazała rodzinie B. 450 zł na leczenie psa), 2,5 tys. zł tytułem odszkodowania za utratę psa „według cen rynkowych" oraz ponad 5,5 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Sąd: za członka rodziny nie żąda się ceny nabycia
W sprzeciwie od nakazu zapłaty pozwana uznała żądanie pozwu do kwoty 1840 zł, bo taka suma odpowiadała jej zdaniem niezwróconym kosztom leczenia weterynaryjnego oraz cenie rynkowej nabycia psa takiej samej rasy. Sąd Rejonowy w Wieliczce zasądził na rzecz powoda jedynie 300 zł, a w pozostałym zakresie powództwo oddalił. Powód nie wykazał bowiem, by jego pies wart był więcej niż 1800 zł.
Co do zadośćuczynienia – nie przekonały Sądu twierdzenia Mateusza B., że utrata psa naruszyła jego dobra osobiste. Mężczyzna nie wykazywał , by jego więź z psem była tak szczególna, że jego utrata wiązała się z wyrządzeniem mu jakiejkolwiek krzywdy. Choć mężczyzna mówił, że psa traktował jak pełnoprawnego członka rodziny, „swoje pierwsze dziecko", deklaracje te stały w oczywistej sprzeczności z żądaniem pozwu. Domaganie się równowartości ceny nabycia psa wskazuje bowiem na traktowanie go jak rzeczy, przedmiotu, a nie podmiotu – uznał Sąd.
Ten pies nie "zdechł", tylko "umarł"
Zupełnie inaczej ocenił to Sąd Okręgowy w Krakowie, który rozpatrywał apelację Mateusza B. Jego zdaniem Sąd w Wieliczce nadmierną wagę przywiązał do majątkowego charakteru części dochodzonego roszczenia, przez co stracił z pola widzenia aspekt niematerialny. W efekcie przyjął „w sposób nieuprawniony", że powód nie wykazał, że z psem łączyła go szczególna relacja.