W sobotę po raz pierwszy od grudnia liczba respiratorów zajętych przez pacjentów z Covid-19 przekroczyła 2 tys., a wolnych łóżek respiratorowych lekarze szukali przez media społecznościowe, bo telefony do innych szpitali nie przynosiły rezultatu.

Trzecia fala nadchodzi, ale jej szczyt, planowany na kwiecień, jeszcze przed nami. Choć w sobotę odnotowano 21 tys. zakażeń, a w niedzielę 17,2 tys., wielu ekspertów już w tym tygodniu spodziewa się wyniku powyżej 25 tys. – Zamknięte województwa dopiero zaczynają lockdown, wypłaszczenia można oczekiwać najwcześniej za trzy–cztery tygodnie, pod warunkiem odpowiedzialnego sposobu spędzania świąt – mówi prof. Marcin Czech, epidemiolog.

Optymistą nie jest również dr Konstanty Szułdrzyński, członek Rady Medycznej przy premierze: – Najgorsze dopiero przed nami. Już dziś brytyjski wariant wirusa zbiera obfite żniwo, a modele wskazują, że szczyt zachorowań przypadnie na początek kwietnia.

Tymczasem od poniedziałku regionalne lockdowny obowiązują w kolejnych dwóch województwach: mazowieckim i lubuskim. Zamknięto w nich placówki kultury i sportu, a także galerie handlowe. Uczniowie klas 1–3 będą się uczyć w trybie hybrydowym (min. 50 proc. uczniów ma mieć lekcje zdalne).

Dyrektorzy szkół mieli niespełna trzy dni na reorganizację nauczania. Choć od dawna domagają się konkretnych rozwiązań i wytycznych od Ministerstwa Edukacji i Nauki, resort oczekuje, że każda placówka samodzielnie zorganizuje sobie pracę. Oficjalne rozporządzenie opublikowano dopiero w piątek rano i wiele szkół nie podało nowego planu zajęć. – Nie dostaliśmy projektu do zaopiniowania od ministerstwa – tłumaczy Magda Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.