Cena ropy nie może się znacząco oderwać od psychologicznej granicy 70 dol. za baryłkę, bo na rynku brakuje przekonania, że światowy kryzys ma się ku końcowi. Ceny ropy wahają się więc w granicach plus/minus 2 dol. od tego poziomu. I zapewne jeszcze jakiś czas tak zostanie, tym bardziej że OPEC oświadczył zdecydowanie, iż dla kartelu cena 70 dol. jest do przyjęcia.
Ale za pewien czas znów można się spodziewać, że ceny surowców ruszą w górę. Takim impulsem może być najnowsza, poprawiona prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotycząca gospodarczych perspektyw. Jej publikacja jest zaplanowana na koniec tego miesiąca.
To, w jak niepewnych żyjemy czasach, potwierdza cena złota, nadal kosztującego ponad tysiąc dolarów za uncję (1010 dol.). Kiedy tylko złoto tanieje, natychmiast znajdują się chętni do zainwestowania w ten kruszec. W tym przypadku zapowiadany jest dalszy wzrost cen, i to do przebicia najwyższego notowania na poziomie 1030,8 dol. za uncję z marca 2008 r.
Eugen Weinberg z Commerzbanku uważa, że inwestorzy przede wszystkim pozbywają się dolarów i dopóki dolar naprawdę się nie umocni, nie ma co liczyć na niższe notowania złota. Jednak zdaniem analityków ceny mogą sięgnąć nawet 1300 dol. I to jeszcze w tym roku.