Narodowy Bank Polski przedstawił w piątek wstępne dane o bilansie płatniczym w grudniu. Wynika z nich, że saldo na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego wyniosło minus 1034 mln euro wobec minus 1237 mln euro (po rewizji) w listopadzie. Są to dane gorsze, niż spodziewał się rynek (-847 mln euro), ale znacznie lepsze niż rok wcześniej.
[srodtytul]Co pomogło[/srodtytul]
– Do zmniejszenia deficytu na rachunku obrotów bieżących w grudniu w największym stopniu przyczynił się znacznie niższy niż w listopadzie transfer środków dla spółki Eureko, związany z wypłatą zaliczki na poczet dywidendy dla akcjonariuszy PZU – tłumaczy Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku. – Część tego wzrostu została jednak skompensowana przez spadek salda na rachunku obrotów handlowych, które obniżyło się z -305 mln euro w listopadzie do -711 mln euro w grudniu. Ekonomista tłumaczy, że związane to jest z typowym dla czasu świątecznego wolniejszym miesięcznym spadkiem importu niż eksportu.
W całym 2009 r. deficyt obrotów bieżących wyniósł 1,5 proc. PKB (niespełna 5 mld euro) i był najniższy od czterech lat. Dwa lata temu było to 18,3 mld euro i 5,1 proc. PKB.
– Poprawa bilansu handlowego (z -17,7 mld euro w 2008 r. do -3,4 mld euro w 2009 r.) była tym czynnikiem, który nie dopuścił do recesji w Polsce w 2009 r. Popyt wewnętrzny zgodnie z danymi GUS obniżył się w ub.r. o 0,9 proc. – dodaje Czerniak. Jego zdaniem oznacza to, że potrzeby walutowe polskich firm były zaspokajane przez napływ bezzwrotnego kapitału (np. transfery kapitałowe środków z UE, umorzenie długów czy sprzedaż praw autorskich) i nie musiałby być finansowane bardziej ryzykownym kapitałem inwestycyjnym. Tym samym Polski bilans obrotów bieżących okazał się relatywnie odporny na skutki spowolnienia, inaczej niż w Grecji czy Portugalii.