W listopadzie deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł niemal 2,3 mld euro – podał Narodowy Bank Polski. To najsłabszy wynik przynajmniej od 2000 r. Ankietowani przez „Rz” analitycy spodziewali się deficytu na poziomie 1,4 mld euro.
Różnicę tłumaczą rozliczenia z Brukselą. W listopadzie Polska wpłaciła do unijnego budżetu ponad 0,6 mld euro opłat członkowskich. To więcej niż w poprzednich miesiącach. „Najwyższa w tym roku wartość wpłaconej do UE składki wynikała z przyjętej korekty do budżetu ogólnego Unii na 2010 r. Zwiększone części składek przypadające na poprzednie miesiące zostały wpłacone jednorazowo, łącznie ze składką za listopad” – wyjaśnił NBP. Biorąc pod uwagę dane za ostatnie 12 miesięcy, deficyt obrotów bieżących przekracza 11 mld euro. Ostatni raz był na takim poziomie w połowie 2009 r. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne, uważane za najbezpieczniejszy sposób finansowania ujemnego salda w obrotach bieżących, pokrywają go w niespełna 70 proc.
W listopadzie mieliśmy do czynienia z odpływem inwestycji bezpośrednich. Powód? Sprzedaż akcji PZU przez Eureko. Papiery ubezpieczyciela kupiły zagraniczne fundusze, podnosząc saldo inwestycji portfelowych na naszej giełdzie.
Eksport w listopadzie wyniósł 10,9 mld euro wobec 11,2 mld euro miesiąc wcześniej i oczekiwań ekonomistów na poziomie 11,1 mld euro. Eksport okazał się o 16,9 proc. wyższy niż rok wcześniej. Z kolei import był o 26,8 proc. wyższy niż rok wcześniej. W efekcie deficyt w obrotach handlowych wyniósł 1,3 mld euro. Był najwyższy od grudnia 2008 r.
„Dane o bilansie płatniczym mogą pomóc w decyzji o podwyżce stóp procentowych, ponieważ świadczą m.in. o rosnącym popycie krajowym” – skomentowali analitycy Banku Zachodniego WBK. Według specjalistów z BRE Banku listopadowe przyspieszenie importu jest związane z dokonywaniem przez Polaków zakupów przed wzrostem VAT, który nastąpił z początkiem 2011 r.