To, że stało się to już w minionym miesiącu, w pewnym stopniu jest szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Czerwiec w tym roku liczył aż o dwa dni robocze więcej niż w ub.r. i o jeden dzień więcej niż maj. Po oczyszczeniu danych z wpływu tego rodzaju czynników produkcja w czerwcu wzrosła o 9,7 proc. wobec maja, gdy z kolei wzrosła o 12,2 proc., a w ujęciu rok do roku zmalała o 4,9 proc. Te statystyczne komplikacje nie osłabiają jednak optymistycznego wydźwięku czerwcowych wyników przemysłu. – Gospodarka zaczęła odbijać po zamrożeniu aktywności związanym z koronawirusem dużo mocniej i dużo szybciej, niż zakładaliśmy – przyznają Piotr Bielski i Grzegorz Ogonek, ekonomiści z banku Santander.
Przyszłość niepewna
Jak podał GUS, wzrost produkcji sprzedanej rok do roku odnotowano w czerwcu w 21 spośród 34 działów przemysłu, podczas gdy w maju w zaledwie czterech. Spośród działów o dużym znaczeniu dla polskiej gospodarki najbardziej wzrosła produkcja mebli (o 19,3 proc. rok do roku), wyrobów z drewna (17,6 proc.), urządzeń elektrycznych (16,9 proc.) oraz komputerów i wyrobów elektronicznych i optycznych (7 proc.).
Do odbudowy aktywności w przemyśle w największym stopniu przyczyniła się jednak branża motoryzacyjna. Niektóre fabryki wznowiły działalność dopiero w czerwcu, dzięki czemu produkcja w kategorii samochody i przyczepy była w minionym miesiącu już tylko o 15,2 proc. mniejsza niż przed rokiem, podczas gdy w maju była o niemal 60 proc. mniejsza niż rok wcześniej. – Wszystkie te sektory są w wysokim stopniu zorientowane na eksport, co jest bardzo dobrą informacją, zważywszy, że przebieg pandemii u naszych najważniejszych partnerów handlowych budzi obawy o kondycję krajowych eksporterów – zauważył Andrzej Kamiński, ekonomista z banku Millennium.
Patrząc z innej perspektywy, w czerwcu najbardziej wzrosła produkcja dóbr konsumpcyjnych. W przypadku dóbr trwałego użytku zwiększyła się o 16,2 proc. rok do roku, a w przypadku dóbr nietrwałych – o 3,3 proc. Jednocześnie produkcja energii zmalała o 9,9 proc. rok do roku (co jest częściowo efektem chłodniejszego niż rok temu lata), a dóbr inwestycyjnych o 8,6 proc. rok do roku.
Wygląda więc na to, że odbudowa aktywności w polskim przemyśle to głównie odzwierciedlenie silnego popytu konsumpcyjnego zarówno krajowego, jak i zagranicznego. Kamiński ostrzega w tym kontekście, że konsumenci realizują na razie zaległe wydatki, a w kolejnych miesiącach ich popyt może być już słabszy.