Taki obraz sytuacji w polskim przemyśle na przełomie lat maluje PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów około 250 przedsiębiorstw.
Jak podała we wtorek firma S&P, PMI w grudniu zmalał do 47,4 pkt z 48,7 pkt w poprzednim miesiącu. Spadek nie przekreślił nawet w połowie potężnej zwyżki z listopada, ale osłabił jej wymowę. PMI podskoczył wtedy o ponad 4 pkt., najbardziej w swojej 25-letniej historii, pomijając okres normalizacji sytuacji w przemyśle po pierwszej fali pandemii Covid-19. Znalazł się dzięki temu na poziomie najwyższym od kwietnia 2022 r. To, jak się wydawało, zwiastun ożywienia w przetwórstwie.
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści w większości spodziewali się korekty PMI, ale niewielkiej, przeciętnie do 48,5 pkt. Tylko dwoje spośród 22 uczestników tej ankiety liczyło się z wynikiem poniżej 48 pkt.
Czytaj więcej
Produkcja sprzedana przemysłu w Polsce zmalała w listopadzie o 0,7 proc. rok do roku, zamiast wzrosnąć drugi raz z rzędu, jak powszechnie oczekiwali ekonomiści.
Każdy odczyt PMI poniżej 50 pkt. teoretycznie oznacza, że koniunktura w przemyśle przetwórczym pogarsza się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy to miara tempa tego pogorszenia. W tym świetle w grudniu spadek aktywności w przemyśle był dość płytki. Średnio w 2023 r. PMI wynosił 46,2 pkt i tylko w dwóch latach (2001 i 2009) był niżej. Co ważniejsze, grudniowa korekta nie wytrąciła PMI z trendu wzrostowego (trzymiesięczna średnia krocząca wzrosła do 46,9 pkt z 45,7 pkt w listopadzie), a kierunek zmian tego wskaźnika w praktyce mówi więcej o koniunkturze w przemyśle niż jego poziom.