To już druga podwyżka stóp procentowych w Turcji, odkąd w czerwcu prezesem banku centralnego została Hafize Gaye Erkan. W zeszłym miesiącu główna stopa została tam podwyższona z 8,5 proc. do 15 proc. I wówczas też podwyżka była mniej agresywna, niż spodziewał się rynek. Tymczasem inflacja w Turcji jest wciąż wysoka, choć w czerwcu zwolniła do 38,2 proc., czyli najniższego poziomu od grudnia 2021 r. 

Czytaj więcej

Turcja w wielkich opałach. Odkręcanie wyborczych obietnic Erdogana trwa

Inwestorzy nie zareagowali więc z euforią na czwartkowe podniesienie stóp. Lira była po posiedzeniu banku centralnego o 0,5 proc. słabsza niż w środę wieczorem. Za 1 dolara płacono 26,9 lir. Przez ostatni miesiąc lira osłabła o 12,5 proc. wobec amerykańskiej waluty, a od początku roku straciła nieco ponad 30 proc. Jej osłabienie jest skutkiem m.in. tego, że bank centralny rzadziej interweniuje na rynku i stara się odbudowywać swoje rezerwy.

Prezydent Recep Erdogan, po czerwcowej reelekcji na kolejną kadencję na stanowisku prezydenta, postawił na nową ekipę gospodarczą. Jej częścią, obok nowej szefowej banku centralnego, jest minister finansów Mehmet Simsek. Jego resort zdecydował się w ostatnich tygodniach na podwyżki podatków (m.in. VAT, podatku od cen benzyny i gazu oraz podatku bankowego). Zacieśnianie polityki fiskalnej okazało się większe, niż oczekiwali ekonomiści. - Władze mogą planować zrekompensowanie dalekiej od ideału polityki pieniężnej za pomocą zacieśniania polityki fiskalnej - uważa Ercan Erguzel, ekonomista Barclays.