– W IV kwartale zaczęła się w Polsce recesja konsumencka – skomentowali ekonomiści PKO BP. Jak wyjaśniają, to konsekwencja erozji realnej siły nabywczej dochodów, których nominalny wzrost (począwszy od połowy minionego roku) nie nadąża za inflacją. Do tego dochodzą efekty podwyżek stóp procentowych, czyli stłumiony popyt na pożyczki konsumpcyjne, a także na kredyty mieszkaniowe i na nieruchomości, w ślad za czym zmalał popyt np. na wyposażenie wnętrz. – Warto przy tym zauważyć, że spadek konsumpcji występuje pomimo braku wzrostu bezrobocia, a jest tak silny, że nie zamaskowały go wydatki uchodźców z Ukrainy, których napływ zwiększył populację Polski o ok. 3–4 proc. – zaznaczają ekonomiści PKO BP.
Duże spadki w handlu
Pozostałe motory wzrostu w IV kwartale pracowały jeszcze dosyć sprawnie. Inwestycje wzrosły o 4,9 proc. rok do roku, zapewne głównie dzięki wydatkom publicznym (samorządowym czy rządowym na zbrojenia).
Sporo do dynamiki PKB dołożyło też dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą. To dobry sygnał – eksport rośnie mimo gorszej koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych. Choć dodatnie saldo obrotów bieżących to też efekt przytłumionego, ze względu na spadek popytu konsumpcyjnego w Polsce, importu. Na korzyść działał też przyrost zapasów w gospodarce.
Z danych GUS wynika także, że recesja konsumencka najmocniej uderza w usługowe sektory gospodarki. Wartość dodana brutto w handlu spadła kwartał do kwartału o 5,4 proc., w transporcie – o 2,3 proc., a w gastronomii i hotelarstwie – o ponad 50 proc. Spadki trzeci kwartał w z rzędu widać też w budownictwie, choć nie aż tak duże. Zapaść na rynku budownictwa mieszkaniowego jest w dużym stopniu rekompensowana przez ożywienie w inwestycjach infrastrukturalnych. Za to relatywnie dobrze ma się przemysł, co pokazuje, że na razie jest on w miarę odporny na dekoniunkturę.