Robert Gwiazdowski, ekonomista i prawnik, ekspert Centrum im. A. Smitha
Rz: W Polsce spada bezrobocie. Czy to zjawisko trwałe?
Robert Gwiazdowski: To, że bezrobocie spada, wynika z kilku czynników. Jest wielu emigrantów, którzy nie zarejestrowali się jako bezrobotni. Wyjazd z kraju ludzi odważnych i dynamicznych sprawił, że pracodawcy musieli sięgnąć po rezerwy, czyli pracowników gorszych. W ostatnich latach miał też miejsce wzrost gospodarczy, dzięki któremu zwiększała się liczba nowych miejsc pracy. Ale nie jest to zjawisko trwałe. Pojawiły się bowiem niekorzystne tendencje. Jedną z nich jest wzrost kosztów pracy. Inną – zjawiska kryzysowe w gospodarce światowej, które mają wpływ na Polskę. Powoli wkraczamy więc w cykl rosnącego bezrobocia. Problem polega jednak na tym, że u nas bezrobocie od lat oscyluje znacznie powyżej higienicznej bariery 5 proc. i raczej poniżej tego poziomu nie spadnie.
Dlaczego, skoro w wielu branżach brakuje rąk do pracy.
Paradoks jednoczesnego braku rąk do pracy i bezrobocia utrzymującego się na względnie wysokim poziomie 8 – 9 proc. wynika z prostego powodu. Z jednej strony zwiększamy zasiłki dla bezrobotnych, a z drugiej – podnosimy płacę minimalną. Stoi za tym filozofia mówiąca, że ze wzrostu gospodarczego powinni korzystać wszyscy. Jednak na dzielenie się wzrostem zdecydowaliśmy się przedwcześnie. Co więcej, jednoczesne podwyższenie zasiłków i płacy minimalnej sprawiło, że różnica między nicnierobieniem a najgorszą pracą znowu stała się nieopłacalna. Rozrasta się więc szara strefa.