Związkowcy protestowali przeciw cięciom budżetowym. Chcemy żyć godnie tu i teraz – koszulki z takimi napisami założyli młodzi związkowcy z NSZZ "Solidarność".

Postacie w ciemnych kurtkach z twarzami premiera Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego, ministra finansów, oplatały manifestantów sznurem coraz mocniej. Takim happeningiem, pokazującym, że rząd "zaciska pasa", zaczęła się wczorajsza warszawska manifestacja zorganizowana w ramach Europejskiego Dnia Akcji. Organizacje skupione w Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych protestowały w wielu stolicach Europy przeciwko przerzucaniu kosztów kryzysu na pracowników.

W Warszawie demonstrowało ok. ośmiu tysięcy osób. Głównie z NSZZ "Solidarność", ale też z OPZZ. "NIE dla zaciskania pasa – TAK dla wzrostu gospodarczego i zatrudnienia" brzmiało główne hasło protestu. Związkowcy zgadzają się na plany oszczędności i zamrożenie płac w sferze budżetowej oraz podwyżki podatku VAT i akcyzy. Domagają się jednak stabilnego zatrudnienia, podwyżki płacy minimalnej i kwot uprawniających do zasiłków rodzinnych oraz wzmocnienia pomocy społecznej. Swoją opinię przedstawili w petycji do premiera Tuska. Napisali: "Nie można już oszczędzać na tym, co zapewnia rozwój naszego kraju! Potrzeba mądrych inwestycji w ludzi i ich miejsca pracy przynoszące realny wzrost gospodarczy! Chcemy pracować i godnie żyć – tu i teraz!". Petycję zostawili w Kancelarii Premiera. Szef rządu i jego ministrowie byli w środku, na posiedzeniu rządu.

Największa demonstracja przeszła ulicami Brukseli. Miasto zablokowali związkowcy z całej Europy. Od rana przyjeżdżali autokarami i pociągami z całej Belgii i 23 innych państw. – To wielki dzień solidarności – cieszył się Jan Vercamst, szef jednej z belgijskich central, na widok – jego zdaniem – ponad 100 tysięcy manifestantów. Według policji protestujących było 56 tysięcy. Przeszli ulicami sparaliżowanego miasta od Dworca Południowego do ronda Schumana, gdzie mieszczą się główne budynki unijnych instytucji. Akurat tam szef Komisji Europejskiej Jose Barroso ogłaszał projekt reformy zarządzania gospodarczego, która ma karać rozrzutne rządy. – Wyszliśmy dziś na ulice z jasnym przekazem dla rządzących Europą: macie jeszcze czas, aby wycofać się z oszczędności, aby zmienić kierunek – apelował John Monks, szef unijnej centrali związkowej ETUC. W manifestacjach uczestniczyła też delegacja z Polski.

W Hiszpanii związkowcy przeprowadzili strajk generalny. Protesty odbyły się w Portugalii, Rumunii, Czechach, Serbii, we Włoszech, na Litwie, Łotwie i Cyprze.