W XX wieku esencję afrykańskiego rozwoju można było podsumować w czterech słowach: złoto, ropa, drewno, kakao. Inwestorzy ograniczali się generalnie do tworzenia kopalń, stawiania żurawi masztowych i wycinki drzew. W latach 80-tych PKB na jednego mieszkańca spadało, a gdy Azja potroiła wydajność rolnictwa, w Afryce ten sektor ledwo drgnął.
Jednak od 2000 roku PKB na kontynencie rosło dwukrotnie szybciej niż w latach 90tych. W tym roku szacuje się średnio 5,5 proc. wzrosty. W całej Afryce zwiększa się produktywność, popyt i inwestycje ze względu na rosnącą urbanizację i młode społeczeństwo.
Oczywiście surowce nadal grają ważną rolę, jednak w ostatniej dekadzie wpływały tylko na 1/3 afrykańskiego wzrostu gospodarczego. Coraz większe zasługi w bogaceniu się społeczeństwa mają usługi (np. kręcenie filmów w Nigerii czy kredyty hipoteczne w Maroku).
Wszystko to stwarza duże możliwości dla kapitału zagranicznego. Wykorzystywanie tego potencjału okazuje się jednak trudne, miedzy innymi na ciągle panujące mity dotyczące rynków afrykańskich.
1. Afryka to jednolity rynek