Co prawda, złoty zyskiwał we wtorek wobec euro po raz pierwszy od czterech dni, ale było to głównie odreagowanie po wyprzedaży i oznaka ogólnej poprawy nastrojów na światowych rynkach. „Poprawiające się nastroje na globalnych rynkach mogą być jedynym czynnikiem pomagającym teraz złotemu" – piszą analitycy mBanku.
Sytuacja w nadchodzących dniach może nadal być nerwowa. Rynek czeka bowiem na to, jaką decyzję w sprawie polskiego ratingu podejmie 13 maja agencja Moody's. Część inwestorów przygotowuje się już na jego obniżkę.
We wtorek po południu płacono za euro 4,38 zł, gdy we wtorek nawet 4,42 zł, czyli najwięcej od ponad dwóch miesięcy. Od początku zeszłego tygodnia złoty osłabł wobec euro o ponad 2 proc., a w stosunku do dolara osłabł o ponad 2,5 proc. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła zaś z 2,8 proc. na początku kwietnia do 3,1 proc. we wtorek.
– Wydaje się, iż bezpośrednim powodem odwrotu inwestorów od polskiej waluty jest zbliżająca się rewizja ratingu Polski przez Moody's. Prawie pewne jest, że agencja zdecyduje się na obniżenie perspektywy ratingu do negatywnej – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. – Kwestią niewiadomą jest, czy podobnie jak przy obniżeniu ratingu przez S&P, będziemy świadkami obniżki oceny inwestycyjnej. Gdy dodamy do tego obawy związane z budżetem, kwestią wydatkową oraz publikacją kolejnych propozycji przewalutowania kredytów we frankach, tworzy się nam układ niesprzyjający złotemu – dodaje Ryczko. Uważa, że następne dni powinny przynieść wytłumienie nastrojów w oczekiwaniu na decyzję Moody's 13 maja.
Analitycy mBanku zwracają zaś uwagę, że lokalne czynniki, takie jak kwestia ratingu i niepewność dotycząca przewalutowania kredytów frankowych, nie dają wiele miejsca na odpracowanie przez kurs złotego poprzednich spadków.