O ile sytuacja na rynku ropy naftowej wróci do normy,czyli zbilansują się popyt i podaż już w roku 2017, o tyle gazu jest i będzie nadal zbyt dużo- wynika z raportu agencji.
Mało poważnie na tym tle wyglądają w tym kontekście rosyjskie groźby o możliwości wstrzymania, bądź zmniejszenia dostaw tego surowca. MAE , która jeszcze niedawno zapowiadała „złotą erę gazu", jako najbardziej pożądanego surowca energetycznego na rynku ,teraz po raz kolejny obniża prognozy wzrostu popytu. Według prognozy agencji opublikowanej 8 czerwca popyt na gaz wzrośnie w latach 2015-2021 jedynie o 1,5 proc, a nie o 2 proc., jak zakładano wcześniej. Powodem są z jednej strony bardzo niskie ceny węgla, a z drugiej rosnący udział energii ze źródeł odnawialnych, zwłaszcza w USA i Japonii. „Mniejsze zapotrzebowanie na energię, rekordowo niskie ceny węgla i coraz rosnąca podaż energii ze źródeł odnawialnych uniemożliwiają wzrost popytu na gaz naturalny"- czytamy w raporcie MAE.
Zdaniem agencji na rynku gazu naturalnego nadpodaż potrwa przynajmniej do 2018 roku, a do zbilansowania podaży i popytu dojdzie dopiero w 2021,ponieważ na rynku pojawi się ogromna podaż gazu skroplonego, a Katar wyprzedzi Australię jako największy dostawca surowca w takiej formie.
— Gaz skropolony będzie szukał klientów przede wszystkim w Europie, bo tam jest najwięcej możliwości jego odbioru. Dlatego przed rynkiem europejskim otwiera się całkiem nowy rozdział - mówił podczas prezentacji raportu w Brukseli dyrektor generalny MAE,Fatih Birol.
Jego zdaniem sytuacja na rynku europejskim będzie miała wpływ także i na rynki pozostałe.