Zagraniczna sprzedaż niemieckich firm była w czerwcu o 2,8 proc. mniejsza niż w maju (po korekcie o czynniki sezonowe i kalendarzowe). Tak duży spadek zanotowała ostatnio w sierpniu 2015 r. Dla porównania, w maju wzrosła o 1,4 proc. W ujęciu rok do roku, eksport Niemiec wzrósł w czerwcu o 0,7 proc., po zwyżce o 14,1 proc. miesiąc wcześniej.
Opublikowane we wtorek przez niemiecki urząd statystyczny dane były wyraźnie poniżej oczekiwań ekonomistów. Mimo to nie ucieszą raczej zwolenników tezy – do której zaliczają się m.in. MFW oraz administracja Donalda Trumpa – że Niemcy powinny ograniczyć nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, czyli przede wszystkim nadwyżkę handlową. Ta ostatnia bowiem, pomimo spadku eksportu, była w czerwcu najwyższa od 10 miesięcy. Sięgnęła (po korekcie o czynniki sezonowe i kalendarzowe) 21,2 mld euro w porównaniu z 20,3 mld euro w maju. W całym II kwartale saldo zagranicznego handlu towarowego największej gospodarki Eurolandu sięgnęło 61,3 mld euro, po 59,9 mld euro w I kwartale (w wymianie towarowej z Polską Niemcy mają akurat deficyt, który od stycznia do maja wyniósł łącznie około 4 mld euro).
Stało się tak, bo czerwiec przyniósł jeszcze głębsze załamanie importu niż eksportu. Zagraniczne zakupy Niemców zmalały o 4,5 proc., najbardziej od stycznia 2009 r. Rok do roku wzrosły o 3,6 proc., po skoku o ponad 16 proc. w maju. – Choć wyniki handlu zagranicznego nakładają się na rozczarowujące czerwcowe dane z przemysłu, nie sądzę, aby gospodarka Niemiec minęła już szczyt cyklu koniunkturalnego – ocenił Carsten Brzeski, ekonomista z banku ING. – Subindeks PMI (wskaźnik koniunktury w przemyśle bazujący na ankietach wśród menedżerów firm – red.) dotyczący napływu nowych zamówień eksportowych sugeruje, że w najbliższych miesiącach dynamika niemieckiego eksportu przyspieszy do 10 proc. rok do roku – dodała Jessica Hinds, ekonomistka z Capital Economics.
Jeśli ekonomiści mają rację, to w tym roku nadwyżka handlowa Niemiec, która w ub.r. przekroczyła 7,6 proc. PKB, ponownie wzrośnie. Tymczasem Berlin już dziś znajduje się pod ostrzałem krytyki za to, że jest źródłem nierównowagi w globalnym handlu i w efekcie niestabilności światowej gospodarki. Permanentnie dodatnie saldo handlowe (i szerzej, saldo obrotów bieżących) Niemiec oznacza bowiem, że inne kraje mają trwale deficyt, czyli konsumują na kredyt.