Propozycja francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, by ograniczyć czas delegowania do roku, nie spotkała się z aprobatą Parlamentu Europejskiego. Komisja ds. zatrudnienia i spraw społecznych przegłosowała stanowisko w sprawie nowej dyrektywy ustalające maksymalny okres na dwa lata, czyli tak jak pierwotnie proponowała Komisja Europejska. To dobra informacja dla Polski, ale w projekcie nadal są punkty niekorzystne dla polskich firm, które wysyłają najwięcej pracowników delegowanych w UE.
Delegowanie to określone unijną dyrektywą zasady pracy osoby, która pracuje w innym kraju UE w ramach usług wykonywanych przez firmę z kraju pochodzenia. Pracodawca musi wypłacać co najmniej pensję minimalną kraju, gdzie usługa jest wykonywana. Ale składki społeczne może odprowadzać w kraju pochodzenia, co sprawia, że Polak jest bardziej atrakcyjny kosztowo niż Francuz czy Belg.
Państwa Europy Zachodniej, zwłaszcza Francja, od dawna starają się te zasady zaostrzyć. Na ich oczekiwania odpowiedziała Komisja Europejska, której projekt zaostrzenia dyrektywy o pracownikach delegowanych znajduje się właśnie w fazie finalnych uzgodnień między Parlamentem Europejskim i Radą UE, współdecydującymi w tej sprawie. Stanowisko PE już poznaliśmy, Rada może przedstawić swoje w przyszłym tygodniu.
Pozytywna wiadomość jest taka, że PE nie usłuchał wezwania Macrona i nie ograniczył czasu delegowania do roku. Pozostał przy proponowanych przez KE dwóch latach. Dla Polski to nawet było do przyjęcia, bardziej przeszkadza nam inna kluczowa zmiana dotycząca zasad wynagradzania. O ile obecna dyrektywa mówi o płacy minimalnej, o tyle projekt nowej używa pojęcia wynagrodzenia minimalnego. I eurodeputowani zaakceptowali tę zasadę.
Chodzi o płacę powiększoną o dodatki wynikające ze stażu, związane z dojazdami pracownika, miejscem zatrudnienia itd. To nie tylko podnosi pensję, ale głównie stwarza utrudnienia administracyjne. Bo oznacza, że pracodawca z Polski będzie musiał orientować się we wszystkich skomplikowanych zasadach wynagrodzenia w kraju docelowym. Eurodeputowani polscy zabiegali skutecznie o to, żeby pracodawcy byli rozliczani tylko z tych wymogów, które są opublikowane na oficjalnej stronie WWW dotyczącej pracowników delegowanych.