Dochody z podatku od towaru i usług w samym kwietniu wzrosły jedynie o 2,8 proc. w porównaniu z kwietniem 2017 r. – wynika z analizy „Rzeczpospolitej". To spora zmiana wobec lutego i marca, gdy resort finansów chwalił się wzrostem odpowiednio o ponad 12 proc. i 27 proc.
W efekcie w okresie styczeń–kwiecień VAT przyniósł kasie państwa tylko o 1,1 proc. więcej niż rok wcześniej. To znacznie mniej niż wzrost inflacji w tym okresie i mniej niż dynamika popytu konsumpcyjnego, który jest głównym źródłem VAT. – To niepokojący sygnał – zauważa Karol Pogorzelski, starszy ekonomista ING Banku. – I trudno go jednoznacznie wyjaśniać. W okresie styczeń–marzec dochody z VAT mocno się wahały ze względu na różne terminy zwrotu VAT na przełomie lat 2016 i 2017. W kwietniu ten efekt już nie powinien jednak odgrywać większej roli.
Jego zdaniem można więc podejrzewać, że to uszczelnienie systemu podatkowego przynosi coraz mniejsze dodatkowe wpływy. – Z pełną diagnozą zapewne należy poczekać na dane z kolejnych miesięcy. Niemniej może być tak, że działania na rzecz poprawy ściągalności podatków przyniosły najlepsze efekty w pierwszym roku od wejście ich w życie, teraz zaś ich efektywność jest znacznie mniejsza – uważa Pogorzelski.
– Wyhamowanie dynamiki wpływów z VAT musiało nastąpić – uważa też Mariusz Korzeb, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Takie działania jak wprowadzenie JPK, pakiet paliwowy, pakiet energetyczny itp., spowodowały, że w całym zeszłym roku wpływy z VAT wzrosły o 23 proc. Trudno jednak byłoby oczekiwać takiej dynamiki w kolejnych okresach – wyjaśnia Korzeb.