W najbliższych dniach PKN Orlen ma zdecydować o wyborze inwestora dla włocławskiego Anwilu. Jednym z głównych kandydatów są kontrolowane przez państwo puławskie Azoty. Wartość tej transakcji szacuje się na 1,5 – 2 mld zł, a przynajmniej na tyle wyceniał swoją spółkę zarząd PKN Orlen. Firma z Puław, której kapitalizacja to 1,5 mld zł, musiałaby zdobyć ponad miliard złotych, by zapłacić za Anwil.
Minister skarbu zastanawia się, z kim – o ile w ogóle – będzie negocjować sprzedaż akcji tzw. pierwszej grupy chemicznej (Ciech, Zakłady Azotowe Kędzierzyn, Zakłady Azotowe Tarnów). Oferty inwestorów nie są zgodne z oczekiwaniami MSP i może się okazać, że do gry włączone zostaną państwowe ZA Kędzierzyn. Resort oficjalnie dementuje te pogłoski. Ale gdyby ZAK miał kupować akcje którejkolwiek firmy z grupy, to też potrzebować będzie na to kilkaset milionów złotych.
Ministerstwo zapowiada, że w kwietniu ruszy przetarg na akcje gdańskiej grupy Energa. Na liście oferentów może się znaleźć największa firma branży w kraju – Polska Grupa Energetyczna. Aleksander Grad pod koniec 2009 r. mówił o takiej możliwości. Spółka ma na to środki, bo w ubiegłym roku pozyskała przy okazji giełdowego debiutu blisko 6 mld zł (1,5 mld zł wyda na odkupienie od Skarbu Państwa pakietów mniejszościowych w spółkach zależnych, należących do PGE).
Wpływy ze sprzedaży Energi szacowane na ok. 5 mld zł będą jednym z najważniejszych źródeł przychodów prywatyzacyjnych w tym roku. W sumie na zakupy udziałów lub spółek powiązanych ze Skarbem Państwa państwowe firmy mogą w tym roku wyłożyć nawet 7 mld zł.
Eksperci krytykują takie decyzje. – To nie jest pożądany proces, bo nawet nie chodzi o utrzymanie państwowej własności tych firm, ale o to, by osiągnąć cel finansowy – mówi „Rz” Grażyna Magdziak z BCC. – Jedne państwowe firmy mogą przejąć inne lub kupić ich udziały, byle tylko zapłaciły słuszną, wyznaczoną przez ministra cenę. Tymczasem spółki mogłyby te pieniądze przeznaczyć na inne cele, przede wszystkim na własne inwestycje.