To jednak nie wystarczy, aby do roku 2012 zejść z obecnego poziomu sięgającego 8 proc. do 3 proc. PKB.
– Tempo rocznej obniżki na wyznaczonym przez Brukselę poziomie jest możliwe do osiągnięcia w przyszłym roku – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. – Z naszych wyliczeń wynika, że w tym roku deficyt przekroczy 8 proc. PKB, a w przyszłym zejdzie poniżej 7 proc. PKB.
Rynki i ekonomiści nie oczekują większego ścięcia deficytu w roku wyborczym. Tempo obniżania jego poziomu będzie się jednak musiało zwiększyć w kolejnych latach. KE z pewnością położy na to nacisk. Polski rząd zakłada już jednak, że zejście do poziomu 3 proc. PKB nastąpi dopiero w 2013 r., ekonomiści zaś są jeszcze bardziej sceptyczni – uważają, że potrzeba na to od pięciu do siedmiu lat.
Najszybsze tempo obniżania deficytu Bruksela przewiduje w krajach bałtyckich (2,25 – 2,75 pkt proc. w skali roku) – nic dziwnego, Litwa i Łotwa przyjęły drastyczne programy reform, które mają im pomóc szybko uporać się z narosłym długiem i deficytem. W drugiej grupie są m.in. Bułgaria i Rumunia. Polska znalazła się w tej samej grupie co kraje tzw. PIGS, czyli Portugalia, Hiszpania, Grecja i Irlandia. Tempo obniżania deficytu powinno wynosić w tych krajach 1,25 do 2 pkt proc. rocznie.
– W państwach UE zadłużenie zwiększyło się w wyniku kryzysu o ok. 25 pkt proc., porównując do stanu z 2007 r. – wyjaśnia Florian Wohlbler, ekspert Komisji Europejskiej. Przyjęte plany stabilizacji i rozwoju mają im pozwolić uporać się z tym problemem bez szkody dla wzrostu gospodarczego.