Komisja Europejska przedstawiła w piątek nowy projekt budżetu na 2011 rok. Liczbowo nie różni się on niczym od wersji odrzuconej w negocjacjach między Radą UE (rządami państw członkowskich) a Parlamentem Europejskim. Wynosi 126,5 mld euro, czyli 2,91 proc. więcej niż w 2010.

– Robimy wszystko, aby w rok 2011 wejść z pełnym budżetem, a nie prowizorycznymi dwunastkami. Dlatego przyspieszam i dziś podpisałem nowy projekt budżetu, oczekując, że będziemy mieli prezent na Boże Narodzenie w postaci zgody budżetowej – powiedział w piątek Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu.

Spór o budżet 2011 r. jest jednak tylko przygrywką do batalii o nową wieloletnią perspektywę finansową na lata 2014 – 2020. Wielka Brytania chce, żeby już na unijnym szczycie w grudniu padły obietnice oszczędności. Według tygodnika „European Voice” Londyn montuje koalicję płatników netto z zamiarem zmniejszenia wydatków z 1,13 proc. do 0,85 proc. PKB, czyli o ok. 250 mld euro. Główną ofiarą cięć miałaby być ważna dla Polski polityka spójności.

Na ostatnim szczycie w październiku wszyscy przywódcy, w tym premier Donald Tusk, zgodzili się na zapis gwarantujący wpisanie perspektywy finansowej do agendy szczytu grudniowego. A także do uwzględnienia w przyszłych budżetach europejskich skutków cięć w budżetach narodowych. Polski rząd się zorientował, że popełnił błąd, i próbuje montować koalicję przeciwników przyspieszania debaty nad wieloletnią perspektywą finansową i odłożenia tematu na połowę 2011 roku, gdy projekt ma przedstawić Komisja Europejska.

[i]—Anna Słojewska z Brukseli[/i]