Jeszcze miesiąc temu rząd prognozował, że w tym roku dług uda się utrzymać pod ścisłą kontrolą, a do progów ostrożnościowych będzie mu daleko. Wartość zadłużenia państwa (według metodologii krajowej) w tym roku miała wynieść 52,7 proc. PKB, czyli tyle, ile w 2012 r., a w 2014 r. nawet ma delikatnie spaść do 52,5 proc. PKB. W obecnej sytuacji gospodarczej te przewidywania wydają się jednak coraz mniej realistyczne.
– Rośnie ryzyko, że dług będzie znacznie wyższy w stosunku do PKB – alarmuje Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów. – Od kilku tygodni mamy istotne osłabienie złotego, wynikające z globalnego trendu. Inwestorzy mają ostrożniejsze nastawienia do takich krajów jak Polska, wyprzedają nasze obligacje, a ich rentowności rosną – wymienia Gomułka.
Dalsze osłabienie naszej waluty w kolejnych miesiącach wpłynie negatywnie na wartość długu. Na koniec III kw. ok. 30,6 proc. zadłużenia Skarbu Państwa stanowiło zadłużenie zagraniczne (a ok. 54,2 proc. znajdowało się w rękach inwestorów zagranicznych). W maju za euro płaciliśmy średnio 4,1759 zł, w kwietniu 4,1409 zł, a w grudniu ubiegłego roku – 4,0938.
– Drugi czynnik ryzyka to dynamika nominalnego i realnego PKB – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Rząd zakłada, że w tym roku wartość naszego PKB wzrośnie w cenach bieżących o 3 proc., a realnie o 1,5 proc. Tymczasem coraz więcej ekonomistów skłania się do prognozy przedstawionej przez Komisję Europejską, że PKB zwiększy się nominalnie o 2,2–2,5 proc., a realnie o około 1 proc.
– Im niższy nominalny PKB, tym wzrost długu musiałby być niższy, by zachować relację na bezpiecznym poziomie. Tymczasem naszym zdaniem, rząd będzie musiał się zadłużyć bardziej, niż obecnie planuje – wymienia trzeci element ryzyka Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. – Z prostej przyczyny, dochody budżetu państwa są niższe niż rok wcześniej i do końca roku wątpliwe jest, by udało się nadrobić tę dziurę. By pokryć ubytek, trzeba będzie więcej pożyczyć – dodaje Kalisz.