Pogorszenie się kondycji finansów publicznych rząd tłumaczy przede wszystkim właśnie wzrostem wydatków na obronność w średnim horyzoncie czasowym, koniecznością wsparcia gospodarki w obliczu kryzysu energetycznego, zwiększonymi wydatkami inflacyjnymi (np. z tytułu waloryzacji świadczeń emerytalnych w tym roku o 14,8 proc.), wzrostem wydatków na zdrowie czy innymi niezbędnymi programami społecznymi (np. program „Pierwsze mieszkanie”). Resort podkreśla jednak, że deficyt ma być na ścieżce schodzącej – a z uwagi na dobrą pozycję wyjściową, jeśli chodzi o poziom długu w relacji do PKB, istnieje małe prawdopodobieństwo wzrostu ryzyka dla stabilności finansów publicznych do 2026 r.
– Rząd zbyt optymistycznie ocenia przyszłość gospodarki i finansów państwa – mówi jednak Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. – Zakłada, że w perspektywie najbliższych trzech lat już nie będzie musiał nikomu pomagać. Czy to znaczy, że już w 2024 r. nie będzie utrzymywać zamrożenia cen energii elektrycznej dla przedsiębiorstw? Oczywiście, to nie pierwszy raz, kiedy rząd wie, że będzie musiał kontynuować pomoc, ale nie zapisuje tego w planach budżetowych – analizuje.
Ciekawe też, że scenariusz dla deficytu uwzględnia tzw. naturalne oszczędności w wydatkach, które sięgają 1,1 proc. PKB. Gdyby nie to, prognozy dla dziury w kasie państwa byłyby wyższe. Taki zabieg MF zastosowało po raz pierwszy, wyjaśniając, że poprawi to komunikację z inwestorami (których zawsze dziwić miała duża różnica między rządowymi planami a ich rzeczywistym wykonaniem). Zdaniem ekspertów to jednak nie najlepszy pomysł. Z jednej strony to pewnego rodzaju lukrowanie prognoz, z drugiej zaś – rząd sam pozbawia się buforu, który dotychczas służył na pokrycie nagłych, nieprzewidzianych wcześniej wydatków.
Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, zapowiedział z kolei we wtorek zmianę stabilizującej reguły wydatkowej (SRW) w kierunku jej poluzowania. W obecnej formule powodowałaby ona bowiem konieczność zbyt dużego zacieśnienie fiskalnego (wprost uzyskania nadwyżki zamiast deficytu w kasie państwa), co byłoby szkodliwe dla gospodarki.
– Rząd PiS chce usunąć niewygodne dla swoich zamierzeń reguły pilnujące bezpieczeństwa finansów państwa – komentuje jeden z ekonomistów. – Problem polega na tym, że SRW była w ostatnich latach tak często zmieniana, że w praktyce już teraz jest bezzębna – dodaje.