- Oferta złożona przez Polfarmex odbiegała znacząco od tej, którą bylibyśmy skłonni zaakceptować - mówi "Rzeczpospolitej" rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór. - W takiej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak zamknąć ten proces.
Jak zapewnia Wewiór, resort skarbu będzie chciał raz jeszcze zacząć prywatyzację. - Dziś jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach i datach - dodaje rzecznik Ministerstwa Skarbu.
Początkowo oprócz Polfarmexu, ostatni państwowy Cefarm chciał kupić giełdowy dystrybutor leków Farmacol i dwa podmioty spoza branży: firma Eko-Berry i Agencja Rozwoju Regionalnego z Sieradza. Pracownicy spółki najbardziej bali się Farmacolu, który wcześniej został inwestorem w Cefarmie Białystok. Do tego stopnia, że pisali do ministra skarbu, prosząc o wstrzymanie prywatyzacji i "przeanalizowanie możliwości zastosowania w spółce prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej". Na razie nie zarejestrowali jednak spółki pracowniczej.
- Wciąż mamy takie plany - zapewnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Mariola Olechnowicz, szefowa związków zawodowych. - Czekamy jednak na przepisy wykonawcze do rządowego programu prywatyzacji pracowniczo- menedżerskiej, a poza tym robimy rozeznanie wśród innych spółek założonych przez załogi, który model byłby dla nas najkorzystniejszy.
Przyglądamy się na przykład spółkom pracowniczo-samorządowym - dodaje. Centrala Farmaceutyczna Cefarm była początkowo przeznaczona do sprzedaży już w 2008 r. Pierwsze przymiarki do niej zaczęto trzynaście lat temu. CF Cefarm chciały wówczas kupić m.in. PGF i Farmacol, ale resort skarbu odstąpił od rokowań. Potem ministerstwo rozważało nawet połączenie spółek i wprowadzenie ich na giełdę, ale skończyło się to fiaskiem.