Jak dowiedziała się „Rz”, szefowie PGE mogą w ciągu kilku tygodni dojść do porozumienia z ministrem skarbu w sprawie przejęcia gdańskiej firmy. Podstawowy atut, jaki mają, to bardzo korzystna dla resortu, czyli wysoka wycena wartości spółki. Teraz jeszcze wykonują dodatkowe due diligence energetycznej firmy.
– Są szanse, że do połowy września obie strony uzgodnią warunki transakcji, tym bardziej że nikt nie ma wątpliwości co do wiarygodności PGE i możliwości jej sfinansowania – mówi „Rz” anonimowo osoba związana z przetargiem. – Gdyby następnie sprawnie odbyły się negocjacje ze związkami zawodowymi Energi, to na koniec września PGE mogłoby już zawrzeć warunkową umowę z resortem. Taki scenariusz dla ministra Aleksandra Grada jest bardzo korzystny, bo przewidywana wartość transakcji to ok. 7 mld zł. A do końca roku resort powinien jeszcze dostarczyć do budżetu ok. 12 mld zł wpływów z prywatyzacji, by wykonać zakładany przez rząd plan.
Sukces ministra zależy od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, dlatego nie gwarantują go szybko zakończone negocjacje z władzami PGE. Problemy pojawią się na kolejnym etapie procesu prywatyzacyjnego. Zarząd Polskiej Grupy Energetycznej musi bowiem uzyskać wszystkie niezbędne zgody na sfinalizowanie transakcji – przede wszystkim właśnie od UOKiK. Tymczasem prezes urzędu Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel już wielokrotnie zapowiadała, że jej nie udzieli. Argumentując, że to zagrożenie dla konkurencji na rynku energetycznym, ze względu na wzmocnienie pozycji PGE, która już teraz jest największą firmą w branży w Polsce.
W przypadku jednoznacznie negatywnego stanowiska UOKiK resort będzie musiał przystąpić do finalnych negocjacji z drugim z wybranych inwestorów, czyli czeskim EP Holding. – A te mogą potrwać dłużej, bo choć czeska firma zaoferowała niższą cenę za akcje, to jednak ze względu na słabszy potencjał od PGE będzie najpewniej potrzebować czasu na zorganizowanie finansowania – mówi nasz rozmówca. – To może oznaczać, że sfinalizowanie transakcji będzie możliwe dopiero w przyszłym roku. A taki scenariusz jest nie do przyjęcia nie tylko dla ministra skarbu, ale i zapewne szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego. Tegoroczne potrzeby budżetu są powszechnie znane. Opinie wśród ekspertów na temat przejęcia Energi przez PGE są podzielone. Są tacy, którzy popierają stanowisko prezes Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel, twierdząc, iż słusznie postąpiła, sygnalizując – pomimo trwającego przetargu – swoje negatywne stanowisko w sprawie połączenia obu firm. Przedstawiciele ministerstwa przypominają jednak, że UOKiK ma różne możliwości zapobiegania dominacji firm na rynku, a połączenie Energi z PGE nie zagrozi konkurencyjności.
Dla ministra skarbu najlepszym wyjściem z sytuacji, która teraz wydaje się patowa, byłoby złagodzenie stanowiska przez prezes urzędu. – Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel zapowiadając, że nie da PGE nawet warunkowej zgody na przejęcie Energi, też postawiła urząd w trudnej sytuacji – mówi nasz rozmówca. – Jeśli zmieni zdanie, to może stracić na wiarygodności. A jeśli tego nie zrobi, to straci na tym budżet.