Kończący się rok zapisze się w historii: Ministerstwo Skarbu Państwa było bliskie przebicia najwyższej w historii polskiej prywatyzacji kwoty przychodów – 27 mld zł uzyskanych w 2000 r. przez Emila Wąsacza. Czy tak się stanie, zależy od zgody prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie Energi przez PGE. Gdy zgody nie będzie, przychody wyniosą 19 mld zł.
W I kwartale 2011 r. oczekiwane jest też zakończenie sprzedaży 51 proc. udziałów państwa w poznańskiej Enei. W tym wypadku gra toczy się o ponad 5 mld zł.
– W tym roku sprzedaż państwowych firm wyraźnie przyspieszyła. Sukcesem był debiut Giełdy Papierów Wartościowych oraz zakończenie sporu dotyczącego PZU z grupą Eureko – podkreśla Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.
– Wielką porażką było zaś to, że oprócz prawdziwej prywatyzacji, polegającej na przekazywaniu władzy nad przedsiębiorstwami w ręce prywatnych inwestorów, rząd forsował (i nadal to robi) pseudoprywatyzację Energi oraz renacjonalizację BZ WBK – dodaje.
Na przyszły rok rząd zakłada sprzedaż swoich udziałów m.in. w Ciechu, Jastrzębskiej Spółce Węglowej oraz zakładach azotowych Puławy i Tarnów. Toczy się prywatyzacja Lotosu, ale premier Donald Tusk sugerował, że nowy inwestor w tej spółce może się pojawić dopiero w 2012 r. W wieloletnim planie finansowym rząd zapisał też, że będzie zmniejszał udziały w PKO BP i PZU. Obserwatorzy mają wątpliwości, czy zdecyduje się na to już w 2011 r.