- W tym roku przewidujemy, że uda nam się osiągnąć deficyt całego sektora na poziomie 3,5 proc. PKB i - powiedział Rostowski. Wcześniej rząd zakładał, że będzie to 2,9 proc. PKB w tym i 2,2 proc. PKB w przyszłym roku.

Rząd przyjął wstępny projekt budżetu na 2013 r., który oparty jest na założeniu wzrostu PKB o 2,2 proc. Deficyt budżetowy ma wynieść 35,6 mld zł. Rostowski zapewnia, że wyższy deficyt nie zamyka dla Polski wyjścia z nałożonej przez Komisję Europejską w 2009 r. procedury nadmiernego deficytu. Dodaje też, że w przyszłym roku deficyt sektora będzie niższy niż w tym. Liczby jednak nie podaje. - Chcemy, żeby ścieżka schodzenia z deficytem została utrzymana - dodaje premier Donald Tusk.

Opozycja i niektórzy ekonomiści zarzucają rządowi, że projekt budżetu na przyszły rok został zbudowany na zbyt optymistycznych założeniach makroekonomicznych. Beata Szydło, wiceszefowa sejmowej komisji finansów, uważa, że dochody budżetowe zaplanowane na kwotę 299,18 mld zł są zawyżone, a rząd nie doszacował bezrobocia. Stopa bezrobocia, zgodnie z projektem budżetu, ma wynieść średnio w roku 13 proc. - Trzeba liczyć się z nowelizacją budżetu - oceniła posłanka Prawa i Sprawiedliwości.

Podczas konferencji premier Donald Tusk tłumaczył, że przyszłoroczny budżet ma zapewnić bezpieczeństwo finansów publicznych. - Nie chcemy nikomu zaimponować reformatorską zapalczywością - powiedział. Zdaniem Rostowskiego, już projekcje resortu finansów na ten rok były konserwatywne. - Do budżetu na 2013 r. przygotowaliśmy realistyczne założenia makroekonomiczne - stwierdził minister finansów. Przyznał, że w założeniach na przyszły rok tkwi przekonanie, że już w drugiej połowie 2013 r. gospodarka europejska zacznie się odbijać, a Polskę czekają „trudne, ale stabilne czasy". Minister nie wykluczył, że jeżeli sytuacja gospodarki się pogorszy, rząd będzie musiał zmodyfikować założenia budżetowe.