Parlament zakończył prace nad ustawą budżetową wyznaczonym terminie, czyli zmieścił się w czterech miesiącach. Wejście ustawy w życie zależy teraz od podpisu prezydenta Bronisława Komorowskiego. Prezydent ma na to siedem dni. Ale przede przed podpisaniem może też zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności budżetu z konstytucją. Trybunał musi orzec w tej sprawie w ciągu dwóch miesięcy.

Uchwalony przez Parlament budżet przewiduje, że w tym roku deficyt nie przekroczy 35,56 mld zł. Dochody mają wynieść 299,38 mld zł, a wydatki nie będą wyższe niż 334,95 mld zł. W porównaniu z projektem przedstawionym we wrześniu przez rząd, posłowie i senatorowie nanieśli kilka istotnych poprawek. Między inny zwiększyli, zresztą na wniosek resortu finansów, limit pożyczki rządowej dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z 6 do 12 mld zł. Ma to zabezpieczyć wypłaty świadczeń, gdyby w trakcie roku okazało się, że w FUS brakuje pieniędzy. Inna poprawka podniosła limit pożyczek dla samorządów z problemami z 60 do 100 mln zł. Wiele zmian dotyczyło przesunięć między instytucjami i zadaniami.

Ustawa budżetowa została skonstruowana przy założeniu, że gospodarka polska w 2013 r. wzrośnie o 2,2 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc., wynagrodzenia realne wzrosną o 1,9 proc., a stopa bezrobocia na koniec roku spadnie do 13 proc. Ma to przynieść dochody podatków na poziomie 266,98 mld zł ( z czego z VAT – 126,4 mld zł), a z opłaty, grzywien, odsetek i innych – 20,16 mld zł ( z czego w fotoradarów ok. 1,3 mld zł. I właśnie założenia makroekonomiczne i strona dochodowa budżetu budzą najwięcej zastrzeżeń. Większość ekonomistów uważa, że prognozy są mało realny i w połowie roku konieczna będzie nowelizacja budżetu.

Największe kontrowersje dotyczą przyjętego plan wzrostu dochodów z podatków  - o ok. 7 proc., czyli 17,3 mld zł w porównaniu z wykonaniem budżetu w 2012 r. (według wstępnych danych za 2012 r.).  Zdaniem ekonomistów, w sumie w 2013 r. resortowi finansów może zabraknąć ok. 15-20 mld zł po stronie dochodów.

Minister finansów Jacek Rostowski podczas prac nad budżetem wielokrotnie powtarzał, że w jego opinii budżet na 2013 r. jest realny, choć nie można wykluczyć jego nowelizacji. Zastrzegał jednak, że nie będzie to żadną katastrofą. Przyznał, że dynamika PKB w I i II kw. będzie się pogarszać, ale sytuacja w drugiej połowie roku powinna poprawić się na tyle, by urealnić budżet państwa.