„Wierzymy mocno, że polityka nie powinna mieć żadnego wpływu na sport. Wszyscy powinni mieć równe szanse” – napisała IBA w oświadczeniu, tłumacząc powody zniesienia zakazu startów wprowadzonego po agresji Rosji na Ukrainę.
Decyzja władz boksu, która wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym, oznacza, że pięściarze z Rosji i Białorusi będą mogli występować pod flagami swoich państw, a w przypadku zdobycia złotego medalu wysłuchają hymnu. Otwartą furtkę do powrotu mają też tamtejsi trenerzy oraz sędziowie.
Czytaj więcej
Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) zniosła zawieszenie pięściarzy z Rosji i Białorusi, dzięki czemu znów mogą rywalizować w zawodach organizowanych przez światową federację.
„Jako autonomiczna międzynarodowa federacja sportowa chcemy pozostać politycznie neutralni i niezależni. Wzywamy do pokoju i pozostajemy rozjemcą we wszelkich konfliktach” – przekonuje IBA (dawniej AIBA), choć trudno w te słowa uwierzyć.
Wokół organizacji sponsorowanej przez Gazprom jest głośno od miesięcy. Na jej czele od 2020 roku stoi Umar Kremlow, uważany za człowieka Władimira Putina. We wrześniu otwierali razem w Moskwie Międzynarodowe Centrum Bokserskie.
Okoliczności wyboru Kremlowa na kolejną kadencję wzbudziły kontrowersje. Majowe wybory wygrał przez aklamację, a miesiąc temu podpisał się pod zawieszeniem federacji ukraińskiej, której przedstawiciele nie mogli wziąć udziału w głosowaniu dotyczącym ponownego przeprowadzenia procedury elekcji.
To postawiło pod znakiem zapytania przyszłość dyscypliny na igrzyskach. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) już wcześniej odebrał IBA prawo organizacji kwalifikacji oraz turnieju olimpijskiego w Paryżu (2024). Boksu amatorskiego nie ma dziś w ogóle na liście dyscyplin kolejnych igrzysk w Los Angeles (2028).
Decyzja IBA o przywróceniu do startów Rosjan i Białorusinów może jednak być początkiem resetu, bo szef MKOl Thomas Bach w niedawnym wywiadzie dla „Corriere della Sera” przyznał, że zakazy wymagałaby złagodzenia.
– Rosyjscy sportowcy nie rozpoczęli tej wojny. Ci, którzy sprzeciwiają się reżimowi i nie popierają działań Putina, powinni móc rywalizować pod neutralną flagą – powiedział Bach włoskiemu dziennikowi.
– Niektóre rządy postanowiły niezależnie o odmowie wiz dla sportowców z Rosji w innych krajach, nawet jeśli mogliby startować w zawodach. Inne państwa zabroniły swoim sportowcom konkurować z Rosjanami. Naszym celem jest pokazać światu, że igrzyska wciąż jednoczą ludzi – dodał szef MKOl, dotąd stojący zdecydowanie na stanowisku, że na żadne ustępstwa nie ma miejsca.
Podejście do rosyjskich sportowców ciągle się zmienia. Europejska Federacja Piłkarska (UEFA) wykluczyła z rozgrywek międzynarodowych rosyjskie kluby i reprezentację, ale tamtejsi zawodnicy mogą występować w pucharach w zagranicznych drużynach.
Emocje wzbudził w ostatnich dniach przypadek Magomeda Sulejmanowa. Piłkarzowi Hapoelu Beer Szewa odmówiono wjazdu do Polski na czwartkowy mecz z Lechem Poznań w fazie grupowej Ligi Konferencji. To efekt nowych przepisów obowiązujących od 19 września i ograniczających możliwości wjazdu na terytorium naszego kraju obywatelom Federacji Rosyjskiej w celach sportowych, kulturalnych, biznesowych i turystycznych.
Klub próbował interweniować w UEFA, ale federacja odpowiedziała, że nie zamierza ingerować w polskie prawo, co od razu podchwyciły rosyjskie i izraelskie media. Nie trzeba też było długo czekać, by w Polskę uderzył Aleksiej Spiridonow.
– Polska nigdy nas nie kochała. Zrobią wszystko przeciwko nam. Nie dziwię się, że Sulejmanow nie zostanie wpuszczony – stwierdził rosyjski siatkarz w rozmowie z portalem sport-express.ru.
Krytyka jest tym większa, że wypożyczony latem z Krasnodaru Sulejmanow to podstawowy gracz Hapoelu i wielu doszukuje się w tej decyzji drugiego dna.