- Musimy nasilić w najbliższych dniach presję na pracodawców, aby wykazali wolę kompromisu — oświadczył dziennikarzom na konferencji prasowej 27 stycznia w Stuttgarcie szef związku, Jörg Hofman.
Związek stwierdził, że nie widzi sensu dalszych rozmów podczas planowanych przerw w pracy przy produkcji samochodów, części i maszyn, ale jest w zasadzie chętny do wznowieni negocjacji, jeśli pracodawcy okażą wolę pójścia na ustępstwa. Jeśli nie, kierownictwo związku przygotuje głosowanie w sprawie rozszerzenia strajków, które zaszkodzą produkcji przemysłowej kraju.
Niemal milion pracowników wzięło już udział w krótszych przerwach w pracy w styczniu dla poparcia postulatów związku wyższych zarobków i prawa do skróconego czasu pracy.
Pracodawcy uprzedzili, że dobowe strajki mogą stworzyć poważne zagrożenia dla firm. — 24-godzinne strajki będą istotnie bolesne — powiedział rzecznik BMW przez ostatnią rundą rozmów i dodał, że zakłócą produkcję nie tylko samej firmy, ale też dostawców. Trzygodzinna przerwa w zakładzie BMW w Monachium 24 stycznia nie pozwoliła zmontować 250 samochodów. Audi podała, że stara się teraz nadrobić utratę 700 pojazdów, które nie powstały z powodu 2 przerw w produkcji w Ingolstadt i Neckarsulm.
Większy wzrost, większe żądania
IG Metall wezwał do dobowych strajków po fiasku 16-godzinnych negocjacji stron w Badenii-Wirtemberdze, gdzie znajdują się zakłady Mercedesa-Benza i Porsche. Związek ośmielony sześcioma latami wzrostu gospodarczego i rekordowo niskim bezrobociem żąda teraz podwyżek o 3,9 proc. przez 27 miesięcy dla 3,9 mln pracowników przemysłu hutniczego i maszynowego. Domaga się także prawa do skrócenia czasu pracy z 35 do 28 godzin tygodniowo na opiekę nad dziećmi, starszymi lub chorymi członkami rodziny i powrotu do pełnego wymiaru godzin po 2 latach.