Unia rozjuszyła stocznie

Stoczniowcy pojadą do Brukseli. Kilka tysięcy związkowców chce tuż po Wielkanocy demonstrować przed siedzibą Komisji Europejskiej przeciwko groźbie likwidacji stoczni

Publikacja: 31.01.2008 02:03

Unia rozjuszyła stocznie

Foto: Rzeczpospolita

Powodem akcji jest oczekiwanie Komisji, aby Stocznia Gdańsk natychmiast ograniczyła o 2/3 swoją produkcję lub oddała 700 mln zł publicznej pomocy. Wcześniej mówiono tylko o ograniczeniu mocy produkcyjnych – zamknięciu dwóch z trzech pochylni – lub oddaniu 106 mln zł. Stocznia ma jednak zamówienia na statki do listopada 2009 roku.

Związkowcy boją się, że jeśli po planowanej prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie Komisja Europejska postawi nowym inwestorom podobne żądania (choć plan ograniczeń mocy produkcyjnych w tych zakładach został uzgodniony z Brukselą już w lipcu ub.r.), to pracę straci kilka tysięcy osób.

Jesienią zeszłego roku, gdy Donbas kupował Stocznię Gdańsk, liczył się z koniecznością zwrotu pomocy publicznej, maksymalnie 106 mln zł. W ubiegłym tygodniu okazało się jednak, że KE spodziewa się kwoty prawie siedmiokrotnie wyższej. To zaskoczyło nie tylko inwestora, ale także obecnych w Brukseli przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa.

– Nie spieramy się z Komisją o to, czy stocznia korzystała z pomocy, ale o jej wartość – mówi „Rz” Zdzisław Gawlik, wiceminister Skarbu Państwa odpowiedzialny za sektor stoczniowy. – Stocznia Gdańsk była do 2006 r. częścią grupy Stoczni Gdynia. Sądzę, że w Brukseli uznano niektóre kredyty i poręczenia zaciągane przez Gdynię za wsparcie dla Stoczni Gdańsk – mówi wiceprezes Stoczni Gdynia Arkadiusz Aszyk.

Wątpliwości ma też Roman Gałęzewski, członek rady nadzorczej Stoczni Gdańsk. – To jest naciągane. Byliśmy spółką zależną, taką samą jak EuroMal czy EuroRuszt, a od nich nikt nie żąda zwrotu pomocy – mówi.Jak twierdzi, jedynym dokumentem, który potwierdza, że jakiekolwiek pieniądze trafić mogły bezpośrednio do Stoczni Gdańsk, jest decyzja o 50 mln zł gwarancji udzielonych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. – Pieniądze i tak trafiły do wspólnej kasy w Gdyni, więc nie wiem, skąd milionowe oczekiwania wobec naszej firmy – podkreśla Gałęzewski.

Gdy Donbas za 300 mln zł przejmował jesienią 75 proc. akcji Stocznia Gdańsk, obiecał zainwestowanie w nią prawie miliarda złotych. Chciał zwiększyć produkcję do siedmiu statków rocznie oraz wytwarzać konstrukcje dla elektrowni wiatrowych. Fiasko negocjacji w Brukseli może pokrzyżować te plany. By uniknąć kary, Donbas może się ograniczyć do spawania konstrukcji stalowych. Wtedy jednak zawiedzeni będą stoczniowcy, którym zależy na tym, aby budować statki od początku do końca.

Negocjacje w Brukseli jeszcze potrwają. Wiceminister Zdzisław Gawlik już w ubiegły piątek wysłał do KE list z prośbą o konkretyzację ustaleń. Stanowisko KE w sprawie Stoczni Gdańsk może wpłynąć na przebieg rozmów z inwestorami kupującymi Stocznię Gdynia i Stocznię Szczecińską Nową.

Przemysław Sztuczkowski, właściciel spółki Złomrex, który złożył ofertę zakupu obydwu firm, przyznaje, że problemem jest opracowanie w miesiąc spójnego planu restrukturyzacji i finansowania działalności stoczni dla Komisji Europejskiej. – Wiele zależy od tego, czy armatorzy zgodzą się zapłacić więcej za statki. Restrukturyzację łatwiej zrobić, mając dwie stocznie. Wtedy spadną koszty, choćby zakupów materiałów – podkreśla szef Złomreksu. Jego zdaniem realne jest sfinalizowanie transakcji do końca czerwca, ale wszystko w tej sprawie zależeć będzie od strony rządowej.Kontrolowana przez Przemysława Sztuczkowskiego spółka Amber uzyskała wyłączność w negocjacjach nt. zakupu Stoczni Szczecińskiej Nowej w ubiegłym tygodniu. Do końca lutego ma przedstawić Komisji Europejskiej plan jej restrukturyzacji. Równolegle toczyć się będą negocjacje między spółką Amber a udziałowcami stoczni na temat warunków sprzedaży firmy.

Powodem akcji jest oczekiwanie Komisji, aby Stocznia Gdańsk natychmiast ograniczyła o 2/3 swoją produkcję lub oddała 700 mln zł publicznej pomocy. Wcześniej mówiono tylko o ograniczeniu mocy produkcyjnych – zamknięciu dwóch z trzech pochylni – lub oddaniu 106 mln zł. Stocznia ma jednak zamówienia na statki do listopada 2009 roku.

Związkowcy boją się, że jeśli po planowanej prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie Komisja Europejska postawi nowym inwestorom podobne żądania (choć plan ograniczeń mocy produkcyjnych w tych zakładach został uzgodniony z Brukselą już w lipcu ub.r.), to pracę straci kilka tysięcy osób.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki