– To dotacja z budżetu federalnego, Ministerstwo Oświaty i Badań Naukowych sprawdza, co się z nią stało – wyjaśniła rzeczniczka resortu.W latach 1998 – 2007 budżet federalny przekazał fińskiej spółce łącznie 10 mln euro. Pieniądze te miały być wykorzystane na badania służące działalności produkcyjnej w Niemczech. Nieoficjalnie mówi się, że ministerstwo rozważa wystąpienie o zwrot dotacji z powodu planowanego zamknięcia fabryki telefonów komórkowych Nokii w Bochum w Nadrenii Północnej-Westfalii i przeniesienia jej produkcji do Rumunii. Koncern nie zamierza się bowiem ugiąć przed protestami związkowców i do 30 czerwca chce zlikwidować niemiecki oddział.
Niemiecki rząd na początku marca skierował do koncernu drugi list ze szczegółowymi pytaniami. Na odpowiedź czeka do 7 kwietnia, a potem zapadnie decyzja, co dalej. – Na razie nie ma żadnych konkretnych roszczeń o zwrot dotacji – zaznaczyła rzeczniczka.
Decyzją o likwidacji oddziału w Bochum oburzeni są nie tylko pracownicy, ale również politycy. Po jej ogłoszeniu unijny komisarz ds. przemysłu Guenter Verheugen stwierdził: – Lepiej zamiast dotacji dla inwestorów pieniądze przeznaczać na oświatę i infrastrukturę.
Jego zdaniem Nokia dała okazję do przemyślenia polityki subwencjonowania. – Sądzę, iż nie ma sensu, by państwo płaciło dotacje służące przyciąganiu przedsiębiorstw. Jeśli inwestycje mają się opłacać tylko wtedy, gdy wspiera się je pieniędzmi podatników, to zawsze istnieje ryzyko – oświadczył Verheugen na łamach tygodnika „Welt am Sonntag”. Finowie na fabrykę w Bochum dostali w sumie 88 mln euro pomocy. Teraz chcą ją zamknąć, bo w rumuńskim Klużu będą mogli znacznie mniej płacić załodze.
Fabryka w Bochum zatrudnia 2300 osób, nie licząc dalszego tysiąca pracowników wynajmowanych okresowo od innych firm. Jak powiedział niemieckiemu tygodnikowi „Focus” kierujący w zarządzie Nokii sprawami personalnymi Juha Akras, przeniesienie produkcji do Rumunii będzie nadzwyczaj korzystne. – Ludzie pracują tam za jedną dziesiątą niemieckiej płacy. Nawet jeśli w ciągu najbliższych lat podwoimy i potroimy zarobki, to się opłaci – podkreślił.