500 mln zł w stosunku do wartości wszystkich programów na lata 2004 – 2006 to nieco ponad 1 proc. – To całkiem niewiele – komentuje Mirosław Marek, wiceprezes firmy doradczej DGA SA, były prezes Polskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. – Ale na całościową ocenę musimy poczekać do końca 2008 r., gdy zamkniemy już wszystkie projekty i poznamy całkowitą wartość kosztów ich wdrażania.
Badanie pokazujące, ile pieniędzy pochłonęło wydawanie unijnej pomocy do końca 2006 r. przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku firma Doradcy Consultants Ltd. na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Z analizy wynika, że zdecydowana większość kosztów to tzw. koszty organizacyjne. Chodzi o pensje urzędników i przygotowanie dla nich stanowisk pracy oraz opłaty za rozmowy telefoniczne, materiały biurowe itp. Największą część wydatków stanowią wynagrodzenia dla ponad 2 tys. osób (ok. 300 mln zł). Na zadania systemowe – kontrole, promocję, szkolenia, konferencje, badania, ekspertyzy itp. – wydano ok. 50 mln zł, czyli 10 proc. wszystkich nakładów.
Biorąc pod uwagę poszczególne programy, najwięcej pochłonęło wdrożenie pomocy dla rolników („restrukturyzacji i modernizacji sektora żywnościowego oraz rozwoju obszarów wiejskich”) – 197 mln zł, oraz w regionach (Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego – ZPORR) – 103,6 mln zł. Trudno mieć jednak o to pretensje. Im więcej projektów realizowanych jest ramach danego programu, tym koszty obsługi większe. Do końca 2006 r. rolnicy podpisali ponad 47 tys. umów, obsługa jednej kosztowała 4,1 tys zł. W ZPORR podpisano 11,8 tys. umów, a w programie transportowym, którego koszty wynoszą 2,9 mln zł, realizujemy tylko 82 projekty, choć o dużej wartości.
– Te wstępne dane pokazują, że poczyniliśmy oszczędność w wydawaniu unijnego wsparcia – mówi Marzena Chmielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan.
– Oby tylko nie okazało się, że jesteśmy zbyt oszczędni. To znaczy, żeby na koniec nie wyszło, że przez to nie wydamy wszystkich pieniędzy. Oszczędne nie było tylko wydawanie pieniędzy z programu „Ryby” (rybołówstwo i przetwórstwo ryb). Obecnie to najgorzej realizowany program. MRR wymienia go oficjalnie jako jedyny, w którym możemy stracić pieniądze. Koszty jego wdrażania na koniec 2006 r. wyniosły 48 mln zł (trzecia pozycja wśród wszystkich programów). Stanowi to 6,3 proc. całej alokacji i aż 17 proc. środków wypłaconych beneficjentom w tym okresie. Choć jest to działanie dotyczące głównie rybołówstwa morskiego, aż 13 mln zł pochłonęło wdrażanie programu w oddziałach regionalnych Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa w całej Polsce.