Zagraniczni doradcy odradzają zakupy mieszkań w Polsce. Po potężnych podwyżkach w 2006 i I poł. 2007 roku trudno liczyć na znaczny wzrost wartości, nawet w średnim terminie. Także długoterminowa inwestycja i zarabianie na wynajmie nie zachwyca rentownością.
Eksperci Global Property Guide wyliczają, że roczna stopa zwrotu z wynajmu lokalu w stolicy Polski to niecałe 6 proc. Na większe zarobki można liczyć w Bratysławie, Pradze, Budapeszcie, Bukareszcie, Sofii. Dodatkowo w Polsce trzeba się liczyć z wysokimi podatkami od wynajmu (średnio 17,44 proc.). Na Litwie jest to 2,9 proc., na Słowacji – 9,3 proc., w Bułgarii – 10 proc., w Czechach – 14,36 proc. Drożej w regionie jest tylko na Węgrzech – 18,72 proc.
Na plus inwestowania w Polsce zaliczono niskie koszty transakcji. Sumując wydatki na pośrednika, notarialne, podatek i wszelkie opłaty, to od 5,55 do 9,93 proc. wartości lokalu.
To jednak nie wystarczy, by skusić inwestorów. – W ostatnich miesiącach nie spotkałem się w Warszawie z ani jednym przypadkiem klienta, który szukałby mieszkania do zakupu z myślą o wynajmie – potwierdza Marcin Jańczuk, dyrektor ds. rozwoju agencji Polanowscy. – Sytuacja jest wręcz odwrotna – jest coraz więcej inwestorów wystawiających mieszkania do sprzedaży, uważających, że nadszedł już czas na zrealizowanie zysków z inwestycji – dodaje.
Niemniej na rynku wynajmu ruch jest spory: — Zawsze, gdy jest mniejsza sprzedaż, ożywia się wynajem. Nie inaczej jest teraz – mówi Waldemar Oleksiak, dyrektor działu badań i analiz Biura Nieruchomości Emmerson. – Jest wielu chętnych szukających mieszkań i dość uboga oferta lokali w dobrym standardzie. Teoretycznie powinien być to dobry czas na zakup mieszkania pod wynajem. I w dłuższej perspektywie uważam, że taka inwestycja w Warszawie nadal ma sens – zapewnia.