Traktat uratuje stocznie?

Rząd chce się chwytać sztuczek politycznych. Zamierza odwołać się do zapisów traktatu UE, jeśli Bruksela każe zwracać stoczniom pomoc publiczną

Aktualizacja: 12.07.2008 04:23 Publikacja: 12.07.2008 02:03

Traktat uratuje stocznie?

Foto: KFP

Decyzja negatywna jest już gotowa i znajduje się w porządku obrad Komisji Europejskiej na posiedzeniu w najbliższą środę, 16 lipca. Jeszcze w czwartek wieczorem do Brukseli dotarły kolejne informacje dotyczące restrukturyzacji stoczni Gdynia, Gdańsk i Szczecin. – Do poniedziałku ocenimy, czy zawierają jakiekolwiek nowe, konkretne elementy – powiedział Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej.

Bruksela tak negatywnie ocenia dostarczane wcześniej przez Ministerstwo Skarbu plany restrukturyzacji trzech polskich zakładów, że tylko cud może powstrzymać ich upadłość. Polska chciałaby jeszcze trzech miesięcy na negocjacje z inwestorami.

– To nie ma sensu. W obecnych planach nie ma nic, co dawałoby jakąkolwiek nadzieję, że za trzy miesiące dostaniemy projekty zgodne z wymaganiami polityki konkurencji – mówi nieoficjalnie przedstawiciel Komisji Europejskiej. To efekt nonszalancji wszystkich poprzednich rządów, ale również gabinetu Donalda Tuska. Minister Aleksander Grad poważnie zainteresował się sprawą dopiero, gdy komisarz Neelie Kroes przygotowała już negatywną decyzję w sprawie stoczni.

– Dopiero po pierwszej wizycie w Brukseli miesiąc temu minister zaczął przygotowywać jakieś plany – mówi przedstawiciel KE. Są one bardzo dalekie od spełnienia trzech warunków stawianych przez Brukselę: zapewnienia długoterminowej rentowności stoczni, zmniejszenia ich mocy produkcyjnych i finansowania restrukturyzacji w znacznej części ze środków własnych przedsiębiorstwa.

W obliczu słabości specjalistów od zarządzania przedsiębiorstwami polski rząd chwyta się sposobów politycznych. Premier Donald Tusk zasygnalizował taką możliwość jeszcze w czwartek. – Jeśli będzie trzeba, nie wykluczam, że odwołam się do Rady (Unii) Europejskiej – stwierdził premier.

Przewiduje to artykuł 88 unijnego traktatu. W wyjątkowych sytuacjach to Rada UE, a więc ministrowie 27 państw członkowskich, może jednomyślnie podjąć decyzję autoryzującą pomoc publiczną, nawet udzielaną wbrew unijnym regułom konkurencji i wbrew stanowisku Komisji Europejskiej. – Nie zostaliśmy oficjalnie poinformowani o takich zamiarach polskiego rządu – powiedział rzecznik Komisji.

Polska może złożyć wniosek na posiedzeniu unijnej rady ministrów rolnictwa we wtorek, a więc dzień przed spodziewaną negatywną decyzją Komisji Europejskiej. W ciągu trzech miesięcy będzie musiała przekonać wszystkie państwa do poparcia swojego stanowiska. Jeśli jej się nie uda, sprawa wróci do Komisji Europejskiej.

Według nieoficjalnych informacji Radia RMF może chodzić o wymianę – Unia Europejska ustąpi w sprawie stoczni i zrezygnuje z żądań zwrotu miliardów publicznej pomocy, a w zamian Polska zgodzi się na traktat reformujący Wspólnotę.

Grupa 200 stoczniowców protestowała wczoraj przed domem premiera Tuska w Sopocie.

Decyzja negatywna jest już gotowa i znajduje się w porządku obrad Komisji Europejskiej na posiedzeniu w najbliższą środę, 16 lipca. Jeszcze w czwartek wieczorem do Brukseli dotarły kolejne informacje dotyczące restrukturyzacji stoczni Gdynia, Gdańsk i Szczecin. – Do poniedziałku ocenimy, czy zawierają jakiekolwiek nowe, konkretne elementy – powiedział Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej.

Bruksela tak negatywnie ocenia dostarczane wcześniej przez Ministerstwo Skarbu plany restrukturyzacji trzech polskich zakładów, że tylko cud może powstrzymać ich upadłość. Polska chciałaby jeszcze trzech miesięcy na negocjacje z inwestorami.

Czym jeździć
Nowa Skoda Kodiaq. Liczą się konie mechaniczne czy design?
Tu i Teraz
Nowa Skoda Superb. Komfort w parze z technologią
Biznes
Janusz P. zatrzymany. Wizjoner branży alkoholowej czy oszust finansowy?
Biznes
Janusz P.: od zebranych milionów do 10 tys. wierzycieli i zatrzymania w cztery lata
Biznes
Ogromne straty rosyjskich koncernów państwowych przez wojnę Putina
Biznes
CBA zatrzymało byłego posła Janusza P. Potwierdza rzecznik