Pierwsze miejsce na liście największych odbiorców rolniczych dopłat zajmuje rolnicza spółdzielnia Agrofirma Witkowo. Podobnie było także w poprzednich latach. Licząca 1,4 tys. członków spółdzielnia dostała w ubiegłym roku 8,6 mln zł w postaci dopłat bezpośrednich. Od wejścia do Unii Europejskiej otrzymała z tego tytułu już prawie 30 mln zł.
Kolejne dwa miejsca zajmują firmy z kapitałem brytyjskim: Top Farms Głubczyce i Top Farms Wielkopolska. Gospodarują na ponad 24 tys. ha gruntów, uprawiając zboża, ziemniaki i buraki cukrowe. Czwarte miejsce z sumą 7,5 mln zł zajął państwowy Kombinat Rolny Kietrz – perełka wśród gospodarstw nadzorowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych.
Wśród dziesięciu największych beneficjentów unijnych dopłat w Polsce są cztery firmy z kapitałem zagranicznym. Oprócz Top Farms są to duński Poldanor i szwedzki Rolnyvik. Właścicielem tej ostatniej firmy jest fundusz Kinnevik, akcjonariusz m.in. Tele2 czy Metro International.
Zagraniczne koncerny dostały ponad połowę z 57,8 mln zł unijnych dopłat bezpośrednich, jakie wpłynęły do dziesięciu największych gospodarstw w Polsce. Najczęściej są to firmy powstałe na majątku byłych PGR.
Wysokość unijnej pomocy nie zależy tylko od posiadanego areału, ale także od doboru upraw. – Do ziemniaków nie ma żadnych dodatkowych dopłat – przypomina Igor Murias z Top Farms Głubczyce.