Apel poparła przygniatająca większość eurodeputowanych: 622 z 679 obecnych. Jednym z inicjatorów rezolucji był polski europoseł Janusz Wojciechowski ze Stronnictwa Piast, wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa.
– Klonowanie zwierząt dla celów komercyjnych jest nieetyczne. To już nie taśma produkcyjna, ale po prostu kopiarka – mówi „Rz” Wojciechowski. I wskazuje na cierpienia zwierząt, większą podatność poszczególnych zwierząt na choroby i całych stad na epidemie.
Głosowanie w Parlamencie to sygnał dla unijnych decydentów. Decyzję o zakazie musiałaby podjąć Rada UE na wniosek Komisji Europejskiej. Tradycyjnie Unia niechętna jest majstrowaniu w genach zwierząt i roślin. Od lat część unijnych rządów zakazuje wykorzystywania organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO), ale te decyzje są podważane przez Światową Organizację Handlu (WTO) jako dyskryminujące. Bo nie ma naukowych dowodów, że GMO są niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego.
Podobnie jest z klonami. Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności wydała opinię, w której stwierdza, że nie doszukała się zagrożeń dla zdrowia ludzkiego. „Za bardzo nieprawdopodobną uznajemy hipotezę o istnieniu różnicy w zakresie bezpieczeństwa żywności między produktami pochodzącymi z klonów a tymi ze zwierząt wyhodowanych tradycyjnie” – tak brzmi fragment wstępnej opinii wydanej w styczniu tego roku. Kilka dni później podobną analizę przeprowadził amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA). „Mięso i mleko z klonów bydła, świni i kóz są równie bezpieczne jak te pochodzące z tradycyjnie wyhodowanych zwierząt” – dowodzą amerykańscy eksperci z FDA. Amerykanie są więc gotowi pozwolić na dopuszczenie klonów do hodowli.
Komisja Europejska ma wątpliwości i poprosiła jeszcze o opinię etyków ze specjalnej grupy oceniającej moralne implikacje badań naukowych. Ci nie widzą na razie sensu dopuszczania klonów do obrotu. Unijne rozstrzygnięcie w tej sprawie powinno zapaść szybko, bo – jak twierdzą naukowcy – klony mogą znaleźć się na europejskim rynku nawet przed 2010 rokiem.