Agora, LC Corp, Irena, Sfinks Polska i Relpol – te cztery spółki z różnych branż łączą dwie rzeczy. Po pierwsze – ich wyniki za III kwartał były wyraźnie gorsze niż przed rokiem. Po drugie – właśnie odwołały dotychczasowych prezesów.
Tylko LC Corp otwarcie stwierdził w komunikacie, że przyczyną odwołania szefa zarządu były niezadowalające wyniki finansowe firmy. Ale trudno uwierzyć, że dla akcjonariuszy pozostałych spółek sprawa wyników nie miała znaczenia przy ocenie pracy zarządu.
Zmiany kadrowe dopiero się jednak zaczynają. Doradcy personalni prognozują, że dużo większe roszady kadrowe mogą czekać polskie firmy (zarówno publiczne, jak i prywatne) w przyszłym roku, gdy efekty spowolnienia gospodarczego staną się bardziej widoczne.
– Przewiduję, że prawdziwa fala wymiany w zarządach nadejdzie pod koniec I kwartału przyszłego roku. Teraz wszyscy trochę wyczekują, próbują zrozumieć, co się stało i jakie mogą być tego skutki. Niektóre spółki mogą też nie chcieć zawczasu usuwać swych prezesów, by nie przyznać się przed rynkiem do porażki – mówi Marta Kowalska-Marrodan, partner zarządzający w Egon Zehnder Int., firmie specjalizującej się w rekrutacji top menedżerów.
Podobnego zdania jest Agnieszka Jabłońska z IIC Partners Executive Search. – Sądzę, że większe ruchy kadrowe mogą się pojawić za trzy – cztery miesiące, gdy firmy zaczną podsumowywać pierwszy kwartał. Dla większości przedsiębiorstw zawsze jest on trochę trudniejszy, a teraz może być jeszcze bardziej nerwowy. Zdaniem Jabłońskiej wiele firm może wtedy uznać, że zmiana sytuacji gospodarczej wymaga bardziej agresywnych, ekspansywnych menedżerów, bardzo mocno zorientowanych na wyniki, których stać na szybkie, twarde decyzje.