W całym 2008 roku sprzedano o 9 proc. mniej tego typu pojazdów – podało europejskie stowarzyszenie producentów samochodów ACEA. To największy spadek popytu od 1993 r. Sytuacja sprzedawców pojazdów dostawczych i ciężarowych jest gorsza niż dilerów aut osobowych.
– Zawsze zawirowania w gospodarce najpierw widać w segmencie pojazdów użytkowych – komentuje Marek Konieczny, partner zarządzający Dealer Consulting Group. – W największym uproszczeniu: firmy tną wydatki, a dopiero potem pensje, i są zmuszane do zwolnień. Dopiero gdy gorzej dzieje się pracownikom, spada popyt na auta osobowe – tłumaczy.
Konieczny zaznacza, że to działa w dwie strony. – Pierwszymi symptomami końca kryzysu będzie wzrost zamówień na pojazdy dostawcze i ciężarowe. Dopiero później ożywienie odczują sprzedawcy aut osobowych – prognozuje ekspert.
Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku samochodów dostawczych. W grudniu w Europie sprzedano aż 26,3 proc. mniej samochodów. W całym roku rynek skurczył się o 10,4 proc. W Hiszpanii, Danii, Irlandii, Estonii czy na Łotwie spadki przekraczały 30 proc. Na tym tle Polska wypada nieźle. W całym roku sprzedano prawie 58,2 tys. samochodów dostawczych, o 8,9 proc. więcej niż rok wcześniej. Niemniej kolejne miesiące 2008 r. przynosiły coraz mniejszą dynamikę wzrostu. W grudniu, mimo wyprzedaży i promocji, nabywców znalazło już tylko 3,4 proc. więcej aut niż rok wcześniej.
W przypadku największych ciężarówek (pow. 16 t) liczba rejestracji w Europie spadła w grudniu o 15,4 proc. Dzięki dobrej pierwszej połowie roku w całym 2008 sprzedaż zmalała jedynie o 2,2 proc. Polscy dilerzy odnotowali w grudniu spadek aż o 63,3 proc., a w całym roku o 13,2 proc. Warto jednak przypomnieć, że w 2007 r. sprzedano aż o 70 proc. ciężarówek więcej niż rok wcześniej.