Donos na największego producenta cukru w Polsce złożył Krajowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego. Wskazał, że zgodnie z umowami kontraktacyjnymi, gdy plantator dostarczył buraki niezgodnie z harmonogramem, musiał zapłacić karę umowną 10 zł za tonę. Karę naliczano od pierwszego dnia opóźnienia. Natomiast kiedy to KSC nie odebrała umówionej dostawy, mogła być obciążona karą 2 zł/t, ale dopiero po tygodniu i po udowodnieniu, że wina faktycznie leży po jej stronie. – Z naszych informacji wynika, że w umowach zawieranych przez spółkę z plantatorami odpowiedzialność za nienależyte wykonanie umowy uregulowano w sposób korzystny wyłącznie dla rynkowego dominanta – wskazuje rzeczniczka UOKIK Małgorzata Cieloch.
Zdaniem KSC przepisy antymonopolowe nie mają zastosowania w przypadku unijnego rynku cukru. – Nie zgadzamy się z zarzutami, bo relacje między plantatorami i producentami cukru są regulowane przepisami unijnymi. To nie jest rynek wolny – broni spółki Łukasz Wróblewski, rzecznik KSC.UOKiK ma pięć miesięcy na wydanie decyzji. W przypadku stwierdzenia nadużycia pozycji rynkowej przez spółkę prezes UOKiK może nałożyć na nią karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu. KSC, która kontroluje 40 proc. krajowego rynku cukru, w ubiegłym roku miała 1,66 mld zł przychodów.
Od prawie dwóch miesięcy trwa spór między cukrowniami i plantatorami. Pod koniec ubiegłego roku KZPBC zerwał porozumienie branżowe, bo chce wywalczyć korzystniejsze warunki dostaw buraków do cukrowni. Niezależnie od tego niektórzy rolnicy i tak zawierają umowy kontraktacyjne.