Od początku kampanii w przekazach Rafała Trzaskowskiego dominowała nuta pojednawcza, zorientowana na spokojne utrzymanie zdystansowanego kursu wobec politycznego podziału. Wynik pierwszej tury wyborów pokazuje, że strategia ta wymaga szybkiej i jednoznacznej korekty. Druga tura będzie jednak bardziej dogrywką po niedzieli 15 października niż po pierwszej turze. Żeby wygrać, Rafał Trzaskowski musi szukać głosów nie tylko w elektoratach innych kandydatów, ale przede wszystkim wśród tych, którzy w 2023 roku głosowali na partie tworzące dzisiejszy rząd, a 18 maja zostali w domu.
Chociaż media skupiają się na tym, kogo poprą kandydaci skrajnej prawicy i lewicy, o wyborach zdecydują starsi wyborcy, którzy w pierwsze turze zostali w domu. To duża grupa i ma strategiczne znaczenie, bo łącznie z jeszcze niezdecydowanymi daje potencjalnie znaczące zaplecze głosów. Ich mobilizacja oznacza pilną potrzebę przywrócenia politycznych emocji z jesieni 2023 roku.
Rafał Trzaskowski nie uniknie w II turze plebiscytu na temat rządu
To korony argument przemawiający za tym, co wielu komentatorów uważa za zagrożenie dla Rafała Trzaskowskiego, a mianowicie większym zaangażowaniem Donalda Tuska w kampanię.
Przez ostatnie tygodnie premier trzymał ewidentnie dystans. Częściowo wynikało to zapewne ze strategicznego założenia, że oceny rządu mogą być dla Trzaskowskiego ciężarem. Przeciwnicy większego zaangażowania szefa rządu przekonywali także, że Donald Tusk tylko zaszkodzi, ponieważ ma znaczący negatywny elektorat. Trzeba jednak pamiętać, że PiS, Karol Nawrocki i jego sztab i tak sklejają Rafała Trzaskowskiego z Tuskiem. Niezależnie od tego jak sztab pozycjonuje kampanię, nie uniknie plebiscytu na temat rządu.
Czytaj więcej
Wybory prezydenckie rozstrzygną się już w ten piątek i niedzielę. Debata prezydencka i frekwencje...