Przez ostatnie lata opłaty nakładane przez sieci rosły o 2 – 3 proc. rocznie. W tym roku handlowcy, obawiając się wyhamowania popytu, zwiększają swoje żądania. – Mamy sygnały od firm, że sieci domagają się obniżenia cen i podnoszą opłaty – mówi Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa.
Z szacunków „Rz” wynika, że firma, której przychody wynoszą ok. 500 mln zł za obecność w jednej sieci, musi zapłacić od 500 tys. do ponad 5 mln zł. Jednak im większy dostawca i im wyższy obrót gwarantuje sieć, tym opłaty są wyższe. – Największej w Polsce sieci dyskontów Biedronce trzeba zapłacić od kilku do kilkunastu milionów złotych w ciągu roku – mówi przedstawiciel jednej z największych firm spożywczych w Polsce.
Lista opłat jest długa. – Najwięcej pochłaniają wejście do sieci, działania promocyjne oraz stałe opłaty uzależnione od wielkości obrotu, z których producent nie może zrezygnować – wyjaśnia Ryszard Smolarek, prezes Zakładów Mięsnych Łmeat.
Za włączenie produktów do oferty sieci firmy płacą jednorazowo nawet 1 mln zł. Rozmowy są łatwiejsze, a opłaty niższe, jeżeli firma oferuje produkty znane, które mają mocną pozycję na rynku. Sieć jest gotowa na ustępstwa, ponieważ zależy jej, aby mieć je w swoich sklepach.
Po opłaceniu wejścia sieć i dostawca zaczynają negocjować rabaty. – Zazwyczaj sieć chce sprzedawać taniej niż jej konkurent przy zachowaniu takiej samej marży – tłumaczy jeden z dostawców. Potem negocjuje się wysokość opłat za miejsce na półce. Zazwyczaj jest to