Polska chciałaby zrobić lepszy użytek z gazociągu jamalskiego. Liczy, że w sytuacji kryzysu – takiego jak ten w styczniu między Ukrainą i Rosją – nasz kraj będzie mógł pompować dodatkowy gaz z tego rurociągu.
Jak dowiedziała się „Rz”, polskie władze mają plan przesunięcia punktu odbioru (sprzedaży) gazu z rurociągu jamalskiego dla kontrahentów zachodnioeuropejskich z dawnej granicy Unii w Mallnov na nową – do Kondratek. W Kondratkach rurociąg jamalski „wchodzi” do naszego kraju z Białorusi, a w Mallnov – z Polski do Niemiec.
[wyimek]460 mln dol. rocznie rosyjski Gazprom płaci EuRoPol Gazowi za tranzyt paliwa rurociągiem jamalskim[/wyimek]
Propozycje w tej sprawie przygotowało Ministerstwo Gospodarki. Ale by udało się plan zrealizować, potrzeba zarówno wsparcia Brukseli, jaki akceptacji rosyjskiego Gazpromu, bo ten koncern głównie śle gaz rurociągiem jamalskim przez Polskę.
Rozwiązanie proponowane przez resort gospodarki przyniosłoby Polsce zasadniczą korzyść. Moglibyśmy liczyć na interwencję Brukseli, gdybyśmy wystąpili o dodatkowy zakup gazu z Jamału w sytuacji kryzysowej. Zwłaszcza że z działaniem tego rurociągu wiąże się jeszcze jeden problem. To postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Polsce ogłoszone kilka dni temu. Bruksela zarzuca naszemu krajowi, że rurociąg jamalski nie podlega takim samym regulacjom jak inne gazociągi w krajach Wspólnoty. W szczególności chodzi o to, że nikt oprócz PGNiG i Gazpromu nie może zamówić transportu gazu tą drogą. Tymczasem infrastruktura w energetyce, a więc i linie energetyczne, i gazociągi, musi być objęta prawem dostępu stron trzecich.