Mimo dobrej końcówki ubiegłego roku polska motoryzacja nie zdołała jednak odrobić strat z jego początku. Wartość eksportu za 11 miesięcy wyniosła 14,46 mld euro i jest niższa od tej z ubiegłego roku o 17,4 proc. AutomotiveSuppliers.pl szacuje, że eksport za cały 2009 rok będzie wart 15,5 – 15,8 mld euro.
Są także obawy, że odnotowana w ostatnich miesiącach ubiegłego i prognozowana na pierwszy kwartał tego roku poprawa wyników może nie potrwać długo. Eksperci oczekują, że bez dopłat złomowych popyt na auta w Europie Zachodniej wyhamuje. Niemieckie branżowe stowarzyszenie producentów VDA prognozuje, że tegoroczna sprzedaż na rynku niemieckim skurczy się nawet o milion aut, do poziomu 2,75 – 3,0 mln sztuk. Ponieważ jest to największy rynek motoryzacyjny Europy, przystopowana zostanie produkcja samochodów na całym kontynencie. – To oznacza, że spadać może także zapotrzebowanie na części i podzespoły – uważa Wojciech Drzewiecki, szef firmy Samar. – Przewidujemy że nasz eksport będzie nieco niższy niż w rekordowym 2009 roku – mówi rzecznik Fiat Auto Poland Bogusław Cieślar.
[ramka][b]Jakub Faryś - Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego[/b]
Po wynikach styczniowej sprzedaży samochodów na rynkach europejskich można by sądzić, że nie jest jeszcze tak źle. Cieszę się, że jak na razie obawy przed drastycznym spadkiem popytu z powodu braku dopłat nie sprawdzają się. Fakt, że w Niemczech sprzedaż w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o blisko 5 proc., ale nie jest to jeszcze dramat. Cała Europa wciąż się jakoś trzyma. Mam więc nadzieję, że spadki produkcji nie będą tak duże, jak się wcześniej spodziewaliśmy. Zwłaszcza że polskie fabryki produkują auta mniejsze, które teraz są przez europejskich klientów chętniej wybierane.[/ramka]
[ramka][b]Opel na pewno zwiększy sprzedaż[/b]
O kondycji polskich fabryk aut przesądzi popyt na rynkach europejskich. Na niemiecki nie powinniśmy za bardzo stawiać. Koniec dopłat do zakupu samochodów zmniejszy na pewno popyt na tym rynku. Możemy jeszcze liczyć na rynki włoski i francuski, gdzie dopłaty pozostaną. Ważny będzie zwłaszcza ten pierwszy, wchłaniający do tej pory blisko jedną trzecią produkowanych w Polsce samochodów, głównie fiatów. Ale i tam popyt na małe samochody może osłabnąć. W dodatku perspektywa rozpoczęcia w 2011 r. produkcji nowej pandy może osłabić zainteresowanie dotychczasowym modelem produkowanym w Tychach. A to sprawiłoby, że znakomitych wyników zakładu z ubiegłego roku długo nie dałoby się powtórzyć. Szanse na odbicie od dna ma za to Opel. Lokomotywą gliwickiej fabryki stanie się astra IV. Na razie zakład produkuje 25 egzemplarzy nowej astry na godzinę, czyli 400 sztuk dziennie na dwóch zmianach. Ale już zapadła decyzja o uruchomieniu trzeciej zmiany. Wtedy do końca roku z zakładu mogłoby wyjechać nawet 180 tys. aut. O wynikach Volkswagena Poznań decydować będzie tymczasem kondycja gospodarki. Jeśli się poprawi, wzrośnie popyt na auta dostawcze. W ubiegłym roku spadł jednak o jedną trzecią. Dodatkowo większość samochodów z Poznania trafia na rynek niemiecki. [/ramka]