Wicepremier Waldemar Pawlak spotkał się wczoraj z unijnym komisarzem ds. energii Güntherem Oettingerem, by ostatecznie przekonać go, że uzgodniona w styczniu umowa z Rosjanami nie narusza prawa UE. Dziennikarzom powiedział, że chodzi o uwzględnienie takich elementów w kontrakcie, które będą po myśli Komisji.

– Zostały do wyjaśnienia ostatnie kwestie między stroną polską i rosyjską. Jest duża szansa na osiągnięcie porozumienia między nimi, które będzie zgodne z unijnym prawem – stwierdził po spotkaniu Oettinger. Nie chciał podawać szczegółów. Podobnie Pawlak, który stwierdził, że szczegóły ustaleń musi poznać strona rosyjska. Bruksela nie zamierza się włączać w negocjacje polsko-rosyjskie. – To negocjacje między partnerami biznesowymi. Dla nas partnerem jest polski rząd i to jemu będziemy doradzać – powiedziała rzeczniczka KE. Największe wątpliwości Bruksela ma co do sposobu działania i wykorzystywania biegnącego przez nasz kraj rurociągu jamalskiego, którym gaz rosyjski płynie na potrzeby Polski i do Niemiec. Domaga się, by stawki za transport były ustalane na zasadach rynkowych, a dostęp do rurociągu miały różne firmy, nie tylko PGNiG i rosyjski Gazprom (obie firmy są głównymi udziałowcami EuRoPol Gazu, do którego należy gazociąg).

Za kilka tygodni operatorem rurociągu jamalskiego ma zostać państwowa firma Gaz System i to ona ma zagwarantować równy dostęp do niego różnym firmom. Komisja zgłaszała też zastrzeżenia, że w dokumentach jest zapis o zakazie reeksportu gazu rosyjskiego przez PGNiG. Gazprom żąda takich zapisów w wielu umowach ze swoimi odbiorcami europejskimi (wyjątek to Niemcy i Włochy). Do tej pory Bruksela nie podważała umów tych krajów z rosyjskim koncernem.