Sklepy już przygotowują się do tego kluczowego dla ich rocznych obrotów sezonu. Polacy na prezenty, jak i artykuły spożywcze kupowane na świąteczny stół wydają ponad 20 mld zł, więc trudno się dziwić, że firmy ruszają z sezonem coraz wcześniej. Co więcej, po stosunkowo słabym roku – choć sprzedaż nie spadała, to jednak dynamika wzrostu była znacznie wolniejsza niż w latach poprzednich – firmy liczą na poprawę wyników.
Jako pierwsza walkę o klientów zaczęła sieć dyskontów Lidl, a w jej sklepach już od kilku dni można kupić typowo świąteczne artykuły. – Zachowania polskich konsumentów nie odbiegają znacznie od obserwowanych w Europie Zachodniej, gdzie nie dziwi widok świątecznych produktów w sklepach już w październiku – mówi Maciej Magdziarz z Lidla. Jak wyjaśnia, dzięki temu konsumenci mają możliwość rozłożenia świątecznych zakupów nawet na 2,5 miesiąca. – Wczesne wprowadzanie oferty świątecznej spotyka się każdego roku z pozytywnym odbiorem wielu naszych klientów – dodaje.
W ostatnich latach sezon świąteczny w sklepach zaczynał się zwyczajowo 2 listopada – bombki i choinki zastępowały znicze. Jednak podobnie jak w innych krajach firmy chcą maksymalnie wydłużyć sezon. – Im klient ma więcej czasu na zakupy, tym kupi więcej, czasami nawet zupełnie niepotrzebnych artykułów – mówi wprost przedstawiciel jednej z firm handlowych.
Sieć hipermarketów Real, choć jeszcze nie odwołuje się do motywów świątecznych, to jednak właśnie rozsyła gazetkę promocyjną w zasadzie niemal w całości poświęconą specjalnej ofercie zabawek – jednej z głównych kategorii prezentowych.
Na poprawienie wyników słabego dla tej branży roku liczą też producenci elektroniki. – Koniec roku będzie zdecydowanie należał do technologii trójwymiarowej. Właśnie wprowadziliśmy na rynek kolejne, bardziej dostępne cenowo modele telewizorów 3D – mówi Zbigniew Zduleczny, dyrektor sprzedaży w Panasonic Polska.