W sierpniu amerykański koncern ogłosił, że dostawa pierwszej maszyny B787 przesunie się o kilka tygodni do połowy I kwartału 2011 z końca IV kwartału bieżącego roku z powodu problemów z silnikami Rolls- Royce'a (opóźnione dostawy, zjawisko „buksowania” podczas testów w połowie września). Wtedy koncern nie potrafił wyjaśnić, czy incydent spowoduje przesunięcie terminów dostaw.
- O ile rozumiem, wszystko przebiega planowo — stwierdził teraz wiceprezes ds. marketingu, Randy Tinseth, zapytany o terminową realizację programu. — Nie ma gwarancji na 100 procent, ale jest to najlepszy plan, jakim dysponujemy i jesteśmy go pewni — dodał.
Tinseth złożył takie zapewnienie, bo pojawiły się w branży spekulacje, że kompozytowy samolot może znowu ulec odroczeniu. Cały świat będzie patrzeć na ten harmonogram w środę, gdy Boeing poda wyniki ostatniego kwartału.
Zdaniem Roba Stallarda z RBC Capital Markets, inwestorzy nie będą zbytnio przejmować się, o ile Boeing dostarczy pierwszy samolot w I kwartale. Zwłoka poza ten termin wzbudziłaby jednak zaniepokojenie problemami inżynieryjnymi czy certyfikacją. Analityk zwrócił uwagę na słowa Tinsetha, że nie ma całkowitej gwarancji, ale przypomniał, że poprzednie prognozy koncernu były mniej dokładne niż na 100 procent.
Boeing miał do czynienia z różnymi problemami w odstawach, projektowaniu i produkcji, sytuację koncernu pogorszy dwumiesięczny strajk zakładów w obrębie Seattle w 2009 r.